16.02.2011

Dwie rzeczy ? świeże kwiaty co dzień w kuchni i czajnik. A nawet trzecia sprawa, rowery, ale nie wiem czy w tej sesji? czyli nie o klientach, a leży na sercu, będzie na następny raz.
Że kwiaty? Codziennie już rano (ja najczęściej dostrzegam je jednak później, koło południa, albo po) dopiero co ścięte – pewnie z obszernego ogródka z tyłu domu – kwiaty w wazonie na stole w kuchni. Pachną trochę jak niezapominajki, jak żonkile (jeżeli żonkile w ogóle pachną) taki delikatny ciepły słodkawy, lekko nawet duszący zapach, połączenie skromnej radości kwitnienia z nieśmiałą zmysłowością dojrzewania, wdzięczny zapach, niezobowiązujący, śladowy jednak. Niebieskie, małe podłużne kwiatki zbite w strzeliste kiście otoczone podobnymi wąskimi długimi liśćmi. Całość ( z wazonem) mocno wertykalna, plastyczna, na rozległym stole ozdobionym tu i ówdzie sprzętem czy słodyczem te kwiaty grają kompozycyjnie. Ożywiają i uprzyjemniają sytuacje. Jak krokusy. Gdzie tam żonkile.
Czajnik wymyślili w końcu taki, że się z niego wody wylać nie da, nie sposób się poparzyć rozlewając, nie dźwigasz go ani lejesz z niego. Jest trochę jak ekspres do kawy, wodę do niego, od góry, z tyłu wlewasz za pomocą naczynia, następnie na skali oznaczasz ilość wody, jaką chcesz jednorazowo uzyskać, ustawiasz pod dzióbkiem na froncie czajnika we wnęce kubek i naciskasz przycisk ? woda gotuje się w mgnieniu oka i strumieniem wlewa do kubka. Proste? Proste. Wszyscy prawie klienci mają już takie czajniki. Wygoda, bezpieczeństwo, nowoczesność.
Torebkę z herbą należy wrzucić do kubka samemu, albo nasypać kawy.
Była przerwa wyrwa jest 20 miesiąca lutego.
Powracają wspomnienia wrażenia refleksje. Pracując z klientami typu Marc czy Marcus (zbieżność podobieństwo imion całkiem przypadkowa i myląca ? charakterologicznie ogień i woda) dochodzę do przekonania że po pierwsze, coś jest nie tak, z nami, z ludźmi, po drugie że nie wiem co to i to nie wiem coraz bardziej; po trzecie domyślam się konsekwencji różnic i podobieństw między nami, zdrowymi, umówimy się, i nimi, chorymi, dla rozróżnienia. Ale świadomi tych konsekwencji, różnic, jeśli już je zauważamy i się nad nimi pochylamy, możemy być tylko my, zdrowi, i to tylko my poniesiemy ? a jestem przekonany, że prędzej czy później, poniesiemy ? wszelkie konsekwencje. Na wielu płaszczyznach i w różnych wymiarach. Za małą wagę przykładamy do kwestii tych niepełnosprawności. Tu, w Anglii, jest to stosunkowo żywy i palący problem, którym jednak ktoś się zajmuję, ktoś się nad nim pochyla, jednak gdzie indziej, wydaje mi się, że niedostatecznie.
Ja za to postanowiłem, kiedy jem, odżywiać się zdrowo, a kiedy jest sposobność, ćwiczyć. Zgodnie z zasada ulubionego autora ulubionej książki: ?I work my ass off staying fit, on the theory then if you are going to abuse yourself, you gotta be in the shape for it.? Kupiłem właśnie owoce I cornfeksy oraz mleko: dieta sportowca czy dziecka ? samo zdrowie. Bo wiesz rozumiesz, będą, co tam będą, są dni, co tam dni, istnieją tygodnie, co tam tygodnie, zdarzają się i zdarzać się będą miesiące, że dręczony samotnością oraz tęsknotą za Tobą i za życiem wspólnym rodzinnym za ciepłem i zrozumieniem, za twórczością radosną bez ograniczeń i za atmosferą spełnienia na łonie rodzimy własnych zwyczajnych wspólnych spraw, będę nie dojadał, nie dosypiał, stresował się i stres niezdrowo odreagowywał, będę robił rzeczy głupie i niedojrzałe, będę się zatracał i marnował. Muszę zatem być w formie.

0Shares