Jest jeszcze moja patriotyczno romantyczna dusza z zacięciem społecznikowskim. Ta to się napatrzyła?
Do tej pory myślałem także, że Polska to kraj który po zakończeniu II Wojny Światowej większych konfliktów zbrojnych nie doświadczył. Że III Rzeczpospolita Polska to miejsce, w którym panuje względny pokój. Że to obszar geograficzny, pod którym nie przebiega aktualnie żadna poważniejsza granica ani styk wielkich płyt tektonicznych, co za tym idzie, znikome są szanse na nasze rodzime trzęsienie ziemi i tsunami na Wiśle. Myślałem, że po powodziach z roku 1997 i tych zeszłego lata, choć tragicznych, nie pozostał ślad.
Myliłem się. Polska to najpewniej kraj dotknięty kataklizmem. Albo państwo, w którym toczy się wojna. Chyba że to obszar klęsk żywiołowych i katastrof, które były tu wczoraj. Po czym wnoszę? Po liczbie ofiar. Wnoszę po ilości ofiar, do których w dodatku kraj Polska nie przyznaje się.
W samej tylko stolicy obraz klęsk i nieszczęść powstałych w wyniku powyższych jest dojmujący. Idzie lato, życie wraca na ulice. Ale co to za życie? Liczba dotkniętych dramatem jest przerażająca. Na każdej ulicy, na każdym przystanku autobusowym i stacji metra spotykasz tych, którzy ucierpieli. Nakryci łachmanami, żebrzący o kawałek chleba czy parę groszy nędzarze to zjawisko w Warszawie powszechne. Bezdomni, zbieracze złomu, kaleki fizyczne i umysłowe goszczą na ulicach tego miasta i psują swoim widokiem humor mieszkańcom. Upośledzeni prze naturę, los i własny kraj Nielegalni emigranci, zagubieni przyjezdni, chorzy i upośledzeni żyją tu placach i skwerach wtapiając się w ponurą architekturę tego miasta i zrastając z jego tkanką. Zgorzkniałe matki z zaniedbanymi dziećmi, nieletnie prostytutki obu płci, kryminaliści i gwałciciele, spekulanci i drobna ochota, żyją na tych ulicach, ignorowani, budzący odrazę i czasem niesmak, lęk, ale nie potrzebę interwencji.
Siedzą na murach i ogrodzeniach wychudzeni i brudni, leżą na ulicach omijani przez niedowidzących przechodniów, błagają o żarcie i parę złotych na picie, by nakarmić swoje dzieci i nałogi, zbierają się w grupy, bo grupach raźniej, zajmują kolejne przestrzenia, przyczółki w walce o przetrwanie, żebrzą i lamentują albo w zawziętym skupieniu przeklinają los, chorują, zbierają śmieci, złorzeczą na innych ? ofiary wojny trawiącej Polskę. Polskę, kraj pozornego ładu i fasadowej sprawiedliwości społecznej. Kraj ? strefę działań wojennych.
Więc, co o tym myślisz?