Podsumowanie cz4

Zdobyłem się na te dwie wizyty w stolicy? Zdobyłem się. Podczas jednej pociłem się jak norka. Jakoś poszło. Rozliczyłem, wypadłem nieźle nawet w swoich własnych oczach, byłem tu itam a nawet w kinie na koniec. Co gorsza, byłem na komedii. W dodatku bardzo śmiesznej. Co więcej, francuskiej, co dodawało smaku. Płakałem, ale nie ześmiechu. Nikt nie widział. Przyjechałem, przeżyłem, wróciłem. Udało się. Miałaś racje, należało spróbować, wtedy jeszcze myślałem, że te próby do czegoś prowadzą, że te detaliczne sukcesy złożą się na hurtowe szczęście. Że te drobne niewymuszone łatwo przyszłe zwycięstwa doprowadzą do wiktorii glorii i wniebowzięcia.
Podczas drugiej dopadły mnie takie obłąkańcze czarnowidztwa, że zacząłem uciekać. Trząsłem się z zimna i źle ze sobą czułem.Ludzie jak złe psy szarzy nawet nie szczekając, warczeli. Na Miodowej nie załatwiłem nic. Pierwszy raz byłem święcie przekonany, że wszystko jest na tip top, pierwszy raz musiałem się zabrać z niczym. Nic nie załatwiłem, tylko uciekłem na chatę. Na te nie moją chatę na Saskiej gdzie znalazłem schronienie.Ale przecież trzeba załatwiać! Tyle spraw na głowie i czeka na poruszenie! Niepo to przyjechałem, żeby siedzieć pod cudzym dachem na swojej dupie przed nieswoim ekranem jadł Asiną wędlinę ze sklepowymi sucharami! Nie po to, żeby siedzieć jak trusia i z lękiem przez okno spoglądać. To przebrałem się (ma tojakieś czasem magiczne znaczenie, zmienić strój, jak nałożyć maskę; ciężkie żółte buciki, czarna cienka niby stylowa katana) i dotarłem na te Jagiellońską.Raptem cztery przystanki autobusem i dziesięciominutowy spacer. Ale ta pochmurność i wietrzność chłodna paraliżującą wyzwalająca demony przygnębienia i zwątpienia! Ledwo co, w męczarniach doszedłem, nawet załatwiłem. Myślałem, że załatwiłem. To znaczy załatwiłem ? myślałem, że skorzystam.
Gdzieś po drodzew tych dniach było trochę trzeźwości ale było i szaleństwo, była względnanormalność z nadzieją, i były wybryki beznadziejne.
Przyszły dwa wydarzenia na pierwszy rzut oka przełomowe, jak się okazało: dupa nie przełom. Się w stolicy nie wytrzymało i uległo demonowi, który podpowiadał, że nie ma innej drogi odczarowania przykrości stworzenia jak tylko łyknąć. To się łyknęło. Się pałętało między Miodową, między centralą, między Targową a Jagiellońską ale się wracało na saske. I się już wiedziało, że się chyba nic innego nie zrobi, tylkosię z nikim (jak się miało spotkać) nie spotka się a się podpije. Jeszcze zadzwonił Pieczara i zaczął opowiadać, jak to nie tete z tym, a jak to tete z tamtym, się słuchało, się szło, ale się już w gruncie rzeczy piło i waliło wszystko. Się rozmowę w małej niezgodzie skończyło. W głowie szumy, na zewnątrzjakaś dziwna wrześniowa już, ale bez przesady, bez przesady, szarówka i zawiejazimna, co mnie Irlandia, co mnie rozgadana Irlandia, co mnie tłumaczenie, comnie słowa w ogóle. Bez przesady, bez przesady przecież trzy Lechy na szybko i jakoś to będzie. A że się nie spotkam z miłością swą jedyną?Bez sensu, bez słów.
Zadzwonił telefon ponownie(chciało się napisać telefin ? może i śmieszne słowo, ale?) i odebrało się. A tu Justyna. Tak, jakoś przecież dałem znać, poinformowałem, że będę, a nie myślałem, że pamięta, że zapamięta. Ja i rozpacz i trzy Lechy a nawet cztery i perspektywa dwugodzinnej podróży pociągiem, bo do kina się już nie pójdzie,raz, że nie ma transportu z powrotem, piątek, wszystkie busiki porezerwowane jak szalone, dwa ? pić się zaczęło, to się nie przestanie ot tak. I się będzie wracać w kabanie i pić w nim i patrzeć przez okno w czarną czerń bo co?? Mamwisielczy humor. ? się mówi w telefon. -Z nikim, z nikim, nie mogę. ? To co? To nawet się nie spotkamy? ? się słyszy.Się łyka łapczywie trzeciego a nawet czwartego Lecha i się mówi.- A to sięspotkajmy! w to mi graj?
Bo nawet mi to wtym momencie pasowało, że pamiętała, że zapamiętała. Ładnie z jej strony i tajming w sam raz. Ładnie, że dzwoni. Miło i ciepło. Tak, jak dziecku właśnie trzeba?
Jak się ze swoją zaplanowaną miłością nie spotkam, to się w ogóle z miłością spotkam ? na to wyszło. Spotkałem się i pachniało odrazu przełomem, skandalem, choć się jeszcze oszukiwało, że może nie. Czy będąj akie akrobacje? Czy że może nic może spokojnie może gładko i do siebie i wogóle nic. Się nie wiedziało, co myśleć. Bo w którą stronę się przełamie toto wszystko, nie wiadomo było wcale.
Usiedliśmy bardzo ładni i w ogóle na piwie w Centrum i stosownie rozmawialiśmy. Szczerze sobie powiedzieliśmy, o co chodzi, czego oczekujemy, czego chcemy, opisaliśmy, jakbyśmy byli ślepi, co robimy, pytaliśmy się siebie, jak głupi, co zrobimy? noo co chodzi, o co chodzi, ale się okazało, że nic sobie nie powiedzieliśmy bo mieliśmy sobie dopiero powiedzieć, jak pojedziemy na Czerniakowską. Bo okazało się, że jest oczywistym, że pojedziemy na Czerniakowską. I że dalej nam się będzie dobrze gadać. I że długo nam się będzie gadać. I że według niektórych norm i wag za długo nam się będzie gadać i za długo nam się nawet będzie milczeć a nawet nam się będzie nad miarę chciało przytulać i w ogóle.
A telefon pełen miłości dzwonił w kieszeni. Się go ignorowało, bo się według wszelkich norm imiar gadało za dobrze, żeby zawracać sobie głowę jedyną miłością, która właśnie stawała się byłą miłością, a to za sprawą zamierzchłej miłości. Jednym słowem się zamieszało, i lepiej było nic nie mówić, tylko dużo gadać, ale tak, żeby jak najmniej powiedzieć. Bo co powiedzieć, jeśli stara miłość sprawia, że nowa jedyna miłość staje się właśnie na naszych oczach i pod opuszkami naszych palców ? nieaktualna?
Co zrobić? Się zostałona noc na Czerniakowskiej a telefon pełen żalu i zawiedzionej miłości się wyłączyło.
Ale przełom okazał się przełomowy, z tej i tamtej strony. Choć nie do końca, bo dalejnikogo?A potem ojciec zaczął pić. I zobaczyłem To w całej okazałości. Jezus Maria…

0Shares