Czasami myślę, że wszystkie ścieżki i przeszłe bezdroża
Prowadziły mnie do tego właśnie punktu miejsca osoby
Gdzie miałem się zatrzymać, żeby popruć
Kwitnąc i dojrzewając
Czerwieniąc się i zieleniejąc
Rosnąć i zbroić się w różne mądrości
I umiejętności
Okazało się, że w punkcie owym jakbym jednak nie przystanął
Kręciłem się wokół niego jakoś nieporadnie, nieświadomy, zajmując się
Zbyt wieloma, zbyt małymi
Błahymi sprawami
Która słabo pomagały mi uzyskać świadomość mądrość ? punktu
Punktu, który miał być ostatecznym przystankiem, na całe życie
Stał się okazał efemerycznym nieudanym postojem pijanym
O to miał być koniec melodyjnej wędrówki
Okazał się dramatycznym antraktem jedynie
Wydawało mi się, wiedziałem, że w punkcie miejscu osobie tej tym jedynym
Gdzie długo błądziłem
Błyszczeć będę i świecić
I tak było, świeciłem światłem odbitym
Światłem odbitym od zdrowej tkanki tego miejsca
Kiedy ja się radośnie i pijacko wokół punktu miejsca osoby kręciłem
Tam zgorzkniałem, i posmutniałem, zabrany przez bardzo bardzo bardzo dobre towarzystwo
Tego miejsca punktu osoby jedyną jedyną? Karmą i strawą
Zbrzydło mi toto mimo że piękne
Więc, co o tym myślisz?