Wyczyn

Kiedy jedziemy do Poznania, jedziemy do Piły. Jadąc w tamte rejony czasem korzystamy z możliwości, by przejechać przez Spałę. Gdybym „atakował,” śpiewałbym za Andrusem. Śpiewałbym śpiąc w Pile i śpiewałbym pijąc w Spale. Nuciłbym glany i pacyfki oraz piosenkę o tym, że pójdź że za mną i weź że, a ja ci się obejrzę. Intonowałbym pod nutę w samochodzie oraz na postojach parkingach.

Jak jedziemy, dużo rozmawiamy. Jak jedziemy „po trasie” dużo rozmawiamy. Kiedy wjeżdżamy do miast i miasteczek, nawigacja jedno, znaki drugie, ja trzecie, wtedy dochodzi do konfliktu i wtedy kłócimy się. Wtedy nie rozmawiamy. Wtedy krzyczymy. Ale do Piły wjeżdża się z Poznania dość dobrą drogą i raz dane wskazówki jasne są i obowiązują przez czas jakiś, piętnaście kilometrów prosto, następnie na rondzie drugi zjazd, prosto, potem prosto, więc można porozmawiać. Kiedy rozmawiamy, wspominamy zabawne historie. Żartujemy. Licytujemy się. Kto ciekawiej. Kto śmieszniej. Jesteśmy czujni. Tematy, zarzewia dykteryjek to owoce pamięci a też wskazujące palce współczesnej realności.

Wjeżdżaliśmy do Piły i powitał nas słup postument znak na środku drogi dwupasmowej, obelisk, monument informacja napis, betonowe toto, stożkowe, wysokie i witające, że Piła pięćset lat. We salut you!

0Shares