Kisze Rydze

Kisze rydze

Na obie skrzynki przychodzi mi sporo spamu. Spam to echo przeszłości. To pogłos działań minionych, albo zwykły szum na nie twojej ulicy. Dostaje informacje, co nowego w Southern Railway. Mogę kupić wcześniej taniej bilet na pociąg z Poole do Bognor Regis. Dostaje wiadomości od England Athletics; ci znów o jakichś sportowych iwentach na wyspach, o możliwości współpracy, o ewentualnym udziale. Pisze do mnie kurwa Ciekawski Podróżnik. O Sylwestrze w Amsterdamu czy Budapeszcie. O Sposobie składania deklaracji podatkowych, nowych formularzach PIT i rozszerzeniu katalogu towarów objętych odwrotnym obciążeniem dowiaduje się od Comarch SA. Mieszkam i pracuje w pięknej wsi Baniocha położonej malowniczo na mazowieckiej równinie, to gdzie mi jeździć brytyjskimi pociągami? Żaden ze mnie amator południowo angielskich kolei…  Brzuch mi wywala  kiedy zjadam kolejny talerz krupniku z niekończącego się gara, to jak mam myśleć o jakiejś aktywności fizycznej? Żaden ze mnie teraz sportowiec…  W łikend, w przerwie od roboty jadę albo w te, albo we wte, albo do stolicy, albo do Radomia, planuje Kraków albo Gdańsk, ale w grudniu, albo później, bo w celach testowanie Pendolino, i  to wyznacza maksymalny zasięg moich geograficznych przemieszczeń, to co mi Holandia czy Węgry? Żaden ze mnie podróżnik…

Ten spam jest wysoce… spamowaty. Nie dla mnie te newsy.  Nie dla mnie te delicje. Ale nie rezygnuje z subskrybcji tych zawiadomień. Dają mi one poczucia uczestnictwa w innej jeszcze rzeczywistości. W innym świecie, nie ograniczonym najbardziej nawet efektowną ścianą lasu z jednej, a najbardziej nawet tymczasową robotą z drugiej strony.

Kiedyś szukałem pracy. Dalej szukam pracy. Będę szukał pracy. Taki już kurwa mój los przeklęty. Szukam pracy kiedy nie mam pracy. Szukam pracy kiedy mam pracę. Szukam pracy kiedy pracy nie chce i kiedy jej na gwałt potrzebuję. Kiedy pewnego dnia dwadzieścia lat temu uświadomiłem sobie, że może powinienem pracować, a na świecie nie ma tak, że praca odpowiednia wyznaczona jakby dostosowana przeznaczona dla pojedynczego konkretnego indywiduum czeka, że demiurgicznym gestem stworzona razem z człowiekiem, dopasowana i czekająca spokojnie na człowieka praca  to ułuda, że pracy nie ma, może nie być, że pracy trzeba szukać, że szukanie pracy może być nieprzyjemne, ale czasem, czasem, czasem konieczne, od kiedy to wszystko z pewnym rozbawieniem uświadomiłem sobie, zacząłem szukać pracy, i niezależnie okoliczności, pracy szukam.

To jedna z tych rzeczy które robię, bo uznałem, że tak ma być. Pracy trzeba szukać, tak, jak chorobę należy leczyć, zmarznięte dłonie kobiety otulić i ogrzać, bezdomnego kota przygarnąć.

Więc między Katarzyna (marketing automation), Allegro – tanie wystawianie, a Interia.pl, pojawiają się wśród maili te o pracy. I dziękować bogu, jeśli to tylko jakieś rekomendacje, info praca czy indeed job alert. Gorzej, jeśli seriami przychodzą wiadomości krzyczące PRACUJ! PL. Pracuj, pracuj, pracuj…Wtedy zaczyna mną rzucać…

 

0Shares