Kobieta i jej łazienka – cechy gatunku i środowiska, w którym występuje.

Kobieta i jej łazienka – cechy gatunku i środowiska, w którym występuje.

 

Dlaczego facetom wydaję się, że kobiety na różnego rodzaju toaletę rezerwują sobie zbyt dużo czasu? Mój ojciec i dziadek, ojciec mojego dziadka i jego dziad, i z pewnością podobnie dalej w górę drzewa – wszyscy dziwili się tą kwestią i dawali temu głośno wyraz. O co chodzi z tą kobiecą potrzebą spędzania połowy życia w łazience?

Już nie wspominam tu o hektolitrach lejącej się bez żadnej konieczności wody. Nie  mówię o tonach mazideł, sprejów i narzędzi, które zalegają półki od piwnicy po poddasze i spływają falami na dom jak hordy tatarów w wiekach średnich. Nie jątrzę tematu wypraw do różnych fabryk naturalnego mydła, do świątyń pielęgnacji ciała przy centrach handlowych, fortun pozostawianych tam bezrefleksyjnie. Nie chcę poruszać kwestii efemeryczności efektów i złudnego li tylko działania owych cudów kosmetyki. Chcę zapytać, dlaczego ona tak często narzeka na zbyt rzadkie kontakty, brak czasu na wspólne spędzanie czasu, razem nic nie robienie, tęskni do ciągłego bycia we dwoje? Dlaczego każdą kłótnie tłumaczy brakiem zrozumienia wynikającym z oddalenia. I wtedy, kiedy właśnie mamy czas dla siebie i razem możemy spędzić miły wieczór w domu, ona idzie po Teleexpresie do łazienki, zamyka się, puszcza wodę, pluska się, chlapie, przestawia sprzęty, głośno wynurza, bezgłośnie przemieszcza, radośnie depiluje, w skupieniu skubie, z namaszczeniem naciera, i tak godzinami, aż do północy, kiedy to ledwo żywa, ale piękna(!) wychodzi ze swego azylu i udaje się prosto do łóżka, gdzie po zdawkowym dobranoc zasypia w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Dlaczego?

Jeśli firmy farmaceutyczne, kosmetyczne, lekarze i dobre ciocie ostrzegają kobietę słowami: Infekcja twój wróg!, to wyrażenie to należy sparafrazować i zwracając się do samej infekcji powiedzieć: mężczyzna twój wróg!. Kobieta spędza w łazience przeciętnie połowę swego ziemskiego żywota i  pewnie dwie trzecie tego lepszego w zaświatach. Jeśli wierząca praktykująca katoliczka – czeka ją raj pełen wanien z pianą, kremów i zapachów. Jeśli wiary islamskiej– łono Abrahama to Rossman i Ziaja w jednym, jeśli wierzy w reinkarnację, kobieta rodzi się ponownie jako Manat i całe przyszłe życie przewraca z boku na bok w miękkiej łagodnej pachnącej wodzie ujścia jednej z rzek Florydy, gdzie z syrenim wdziękiem wabi wszelkie inne życie by dbało o jej powab.

Facet, nawet gdy skopał całą 200 metrową działkę w deszczowy dzień, po powrocie do domu bierze pięciominutowy gorący prysznic i jest: primo, czysty jak łza, secundo, odprężony i zrelaksowany, tercio – rządny dalszych wrażeń poza łazienkowych. Samą toaletą po jakimś czasie znudzony.

Pobyt kobiety w łazience to rytuał. Dla faceta to zwyczajna czynność dnia codziennego. W przypadku dam, celebra porannej i wieczornej toalety obejmuje nieskończoną ilość czynności. Przy czym czynności mają swoje wariacje i „rozszerzenia”, co sprawia, że słowo `nieskończona` nie oddaje w pełni istoty sprawy. Mężczyzna wchodzi do łazienki i myje się. Albo goli. Kobieta robi to, żeby w prywatności, sobie tylko znanymi metodami maksymalnie dodać sobie uroku, stać się piękniejsza, powabna. By wyjść inna, odmieniona, doskonalsza. My wchodzimy, bo nie chcemy cuchnąć. By uniknąć wrażenia zaniedbanych. Damy wchodzą do świątyni wody i zapachów by potem zrobić wrażenie. Faceci, by dojść do siebie. Kobiety po efemeryczną ułudę. Mężczyźni po prawdę. Facet, by zmyć z siebie naleciałości świata materialnego, kobiety w by przyodziać kostium  stworzony, wymyślony. One się idealizują. My wracamy na ziemię. W sumie i jednym i drugim chodzi o  przejście z jednego stanu rzeczy, do drugiego. Łazienka miejsce magiczne?

Kobiety odwiedzają łazienki w celach obrzędowych. Przy akompaniamencie wodospadu rozpoczyna się celebra wycinania skórek. Skórki wycina się najczęściej na dłoniach i stopach, przy czym, tym sprawniejsza i bardziej zadbana kobieta, im więcej miejsc do wycięcia skórek wykryje. Obszary kobiecego ciała podatne na wycinanie skórek należy poddać specjalnym zabiegom. Tylko amatorzy albo ludzie małego ducha mogliby pomyśleć, że skórki można wycinać od tak, na żywioł. Naskórek nadający się do usunięcia należy po pierwsze nawilżyć, po drugie wetrzeć weń odpowiednie kremy i mazidła, mające proces wycinania ułatwić i zapobiec ewentualnym komplikacjom. Nieodpowiednie wycinanie może doprowadzić do poważnych schorzeń skóry właściwej, naskórka, a nawet – o zgrozo – tkanki podskórnej.

Kobiety bardzo dbają o swoją skórę. Nasze łazienki zalegają tony różnych preparatów do pielęgnacji skóry. Mają one przeróżne działanie, odmienne wilgotności, inny poziom zawartości tłuszczu  oraz właściwości. Służą, wydawało by się, skóry ochronie przed czynnikami zewnętrznymi. Ale nie tylko? Kobieta jest przezorna i zaradna. Tak, ma na swojej półeczce kremiki odpowiedzialne za ochronę skóry przed czynnikami zewnętrznymi, działające jako mechaniczna osłona i obrona organizmu głównie przed drobnoustrojami chorobotwórczymi. Ale ma także puzderka wypełnione substancją wspomagającą skóry oddychanie. Czają się między szamponami opakowania maści odpowiedzialnej za gospodarkę wodno elektrolitową. Są kremy pomagające skórze, która wydaje się nieprzypadkowo jednym z ważniejszych organów kobiecych, w odbieraniu bodźców zewnętrznych: kobieta czuje dotyk, ból, ciepło, zimno właśnie dzięki zaopatrzeniu łazienki i częstym wizytom u kosmetyczki. Są, obok toników i farb do włosów, tuby zawierające ładnie pachnące związki, mające chronić skórę przed promieniami ultrafioletowymi. Niedaleko stoją te, które pomagają owe promienie lepiej wchłaniać. Godne miejsce na pralce (na półce dawno nie ma  miejsca) zajmują specyfiki wspomagające gospodarkę tłuszczową i witaminową skóry.

Widać więc, że jest o co  i czym dbać. Skóra osłania i chroni ustrój. Wymaga wiec specjalnej pielęgnacji. Zaniedbana jest w stanie się zemścić. Lekceważenie potrzeb skóry może mieć poważne konsekwencje. Zaniechanie wcierania, wmasowywania, nakładania kremów dzień w dzień prowadzi do wypaczeń i anomalii. W najlepszym wypadku, kobiecie które spędza na pielęgnacji skóry mniej niż 12 godzin dziennie, ta zaczyna się łuszczyć, schodzić, schnąć. Gorzej jest, kiedy w najmniej spodziewanych miejscach pojawiają się pierwsze łuski czy powstające z nabłonka drobne pazurki i włosy. Poważne zaniedbania prowadzą często do trudnych w leczeniu przypadków, kiedy traktowana po macoszemu skóra zaczyna spontanicznie ewoluować w mało dziewczęce rogi i kopyta.

Kobieta, królowa łazienki, celebruje pobyt w swej świątyni na inne jeszcze sposoby. Potrafi się kilka razy dziennie myć. Przy czym czynność polewania się wodą i masowania pieniącą gąbką ma charakter bardziej obrzędowy, niż higieniczny. Pomiędzy jednym a drugim rytualnym obmyciem nie następuje nic, co mogłoby wskazywać na najmniejszą choćby potrzebę powtórzenia uroczystego aktu. Ale tu nie chodzi o sprawy przyziemne. Tu czystość ciała nabiera znaczenia duchowego.  Wizyta u kosmetyczki do zdarzenie transcendentalne. Chirurg plastyczny w niedalekiej przyszłości to przeżycie mistyczne.

Zwyczajowo kobieta w łazience także nierzadko depiluje. Litościwy Bóg w całej swej mądrości oszczędził kobiecie testosteronu, zarost nie występuje u niej w nadmiarze, goli więc jedynie nogi, pachy i miejsca mniej lub bardziej intymne. Goli codziennie, bo dobre intencje boga to jedno, parszywa natura – drugie. Stosunkowo niewielkie owłosienie kobiety posiada tę jedną parszywą cechę, że jest szczególnie ostre, odrasta niesamowicie szybko i jest całkowicie nieestetyczne. Należy golić dzień w dzień.

Pozostaje jeszcze mysie, farbowanie, odżywianie, układanie włosów na głowie. Obcinanie, przycinanie, formowanie, kształtowanie, gładzenie, szlifowanie, piłowanie, malowanie, odżywanie i suszenie paznokci i nóg i rąk. Pielęgnacja jamy ustnej polegająca na myciu zębów i ich wybielaniu, oraz płukaniu ust. Jest malowanie okolic, oraz samych oczu i ust. Są rzęsy i brwi. Są uszy. Są miejsca intymne, którym należałoby poświęcić oddzielny tekst.

4Shares