Ja jeszcze z wiosną/ wiekiem się roztańczę!?

Ja jeszcze z wiosną/ wiekiem się roztańczę!?

„Już w 2014 roku Główny Urząd Statystyczny zapowiedział, że do 2050 roku liczba osób mieszkających w Polsce będzie stale spadać. Polacy jako społeczeństwo będą coraz starsi, a przyrost naturalny będzie w naszym kraju ujemny.”

I ja starszy. W jedną tylko stronę to idzie. Nie młodszy, choć coraz częściej młodość wspominam. O latach beztroskich myślę. Do przyrostu naturalnego się nie przyczyniłem. Więc starzeje się z innymi – z całym społeczeństwem. Ale inni się na szczęście postarali. Jakieś dzieci są. Do 2050 jeszcze sporo czasu. Ile będę wtedy miał? 74 lata… Czy będę miał, czym żył, gdybym dożył? Kto wie…

Już od jakiegoś czasu towarzyszy mi jedna refleksja. Otóż faktem jest, że całą młodość szalałem. Czym to przypłaciłem, tym płacę, nie ma co się użalać. Się żyję. Raz jest lepiej, innym razem na odwrót. Ale jest ze mną myśl, że nadszedł teraz (już od lat przecież) okres jakiejś stabilizacji. Czasem chorej, czasem znów weselszej i rumianej. Jest to jakieś śród życie. Wiek średni. Okres przejściowy. Już nie młody, a jeszcze nie stary. Jest też ze mną myśl, że na starość ta stabilizacja wieku średniego przejdzie w stan inny. Był długoletni wyluz. Może nie ma teraz jakiejś strasznej spinki, ale jakaś mobilizacja jest. Czasem stagnacja. Jakby wyczekiwanie. Co będzie potem? Czeka mnie, wiem, jakaś jeszcze metamorfoza.

„Według prognozy GUS, ludność Polski zmniejszy się do 2050 roku o 3,15 mln osób, czyli aż o 8,3 proc. Spada przyrost naturalny i rośnie liczba zgonów. W 2050 roku aż o 174 tys. więcej Polaków umrze, niż się urodzi, a osoby w wieku powyżej 65 lat będą stanowiły ponad 30 proc. populacji.”

Może i ja umrę zemrę szczęzne, a może wręcz przeciwnie. Jak umrę co będzie? Jako człowiek głęboko wierzący, wierzę, że nic nie będzie. Nawet nie będę sam. A jak przeżyję i dożyję?

Kiedyś spotykałem się często. Właściwie cały czas się spotykałem. Budziłem się z ludźmi i zaraz do innych ludzi szedłem. Zasypiałem w towarzystwie innych albo nie zasypiałem wcale – bawiłem się w towarzystwie całe noce. Teraz się nie spotykam. Jestem, owszem, w kontakcie. Jednak nieczęsto spotykam. Spotykanie zawsze oznaczało beztroskę i używanie. Niech tak zostanie. Bo mimo wszystko: jest jeszcze, oj jest z kim się spotkać! Ta stabilizacja, ta przejściówka wymaga jednak ograniczenie towarzyskości.

„Odsetek cudzoziemców w Polsce wynosi ok. 0,3 proc. populacji kraju i jest najniższy spośród krajów UE. Choć na ulicach można spotkać wielu cudzoziemców, to są to najczęściej osoby, które przyjeżdżają tutaj na krótki czas.”

Kilku z nas, z tych, co warto by było się spotkać – cudzoziemcy! Od lat mieszkają za granicą. Jak słyszą czasem widzą co dzieje się tu na miejscu – cieszą się, że cudzoziemcy. Ale może kiedyś wrócą? Kiedy już nic nie będą musieć, jak i ja nic nie będę musiał.

„Polacy jako społeczeństwo będą coraz starsi” – i dobrze! Byli, byliśmy młodzi, młodsi, zrobiliśmy się starsi, będziemy jeszcze starsi, nie ma rady. I dobrze! Bliżej Limanowskiego, weselej. Mniej do stracenia. Można będzie wrócić do czasów młodości? Powtórzyć wybryk szaleństwa młodzieńczego? Bawić się, pić, tańczyć, spotykać po knajpach? Bo jest z kim, będzie z kim! I do tego oni, część z nich – jeszcze wrócą!

Czy jeszcze z wiosną, wiekiem się roztańczę?

12Shares