Brałem, brałem i przestałem. Nie raz ten i ów konstatował potem zwerbalizował, że moja predylekcja do absorbcji artykułów medycznych graniczy z nałogiem. Nie mylili się. Żarłem benzynę. I inne. Wpierdalałem antydepresanty, stabilizatory, leki przeciwlękowe oraz uspokajające. Było to (podobno, tak mówił ten i ów) powodem dziwnych zachowań. Podejrzanego wyglądu. Niestosownych słów. Nie robiłem nigdy tajemnicy z tego, że najważniejszy w garstce leków łykanych rano a czasem i później jest Alprox. Kiedyś świętej pamięci Gaczyński przepisał mi na życzenie Xanax. Nasłuchałem się, naczytałem, postanowiłem spróbować. Wykupiłem jedno opakowanie (receptę miałem na dwa) i nie zrobił na mnie wrażenia. Później już musiałem coś zażyć na uspokojenie a byłem po przejściach, więc kieszenie pełne czereśni, z powodu braku nadmiaru gotówki wykupiłem tańszy zamiennik, Alprox właśnie. Niebo! Poczułem to od razu… jadąc rowerem. Na Świętokrzyskiej siedział od dwóch dni obcy typ. Był lipiec i on cały czas brał kąpiel. Wypłukany i wilgotny stawał w oknie i wyglądał. Był wystraszony i budził we mnie lęk. Wpuścił go na pokoje mój gość płci żeńskiej, gościa się pozbyłem po burzy a kolesia nie mogłem. Denerwował mnie i siał panikę. Zdawało mi się nieraz, że zostanie na zawsze a ja nie mam instrumentów, żeby się go pozbyć. Sytuację skomplikowała decyzja o rozmowie. Po prostu będąc – był budzącą grozę tajemnicą, odezwawszy się, odkrył karty. Bał się niemniej niż ja. Tyle że ja jego, on kogoś z zewnątrz. Przy czym jestem prawie całkowicie pewien, że on był jak najbardziej realny, natomiast zagrożenia, które on sam przeczuwał – zmyślone. Może nie zmyślone, ale wynikające z omamów. Przez dwie noce u mnie na chacie z innymi zaproszonymi przez mojego gościa osobnikami zażywał tak zwane dopalacze. Jestem prawie pewien, że zaczął po prostu halucynować.
Siedziałem z nim w domu i dochodziłem do siebie. Kiedy miałem już siłę wstać i pojechać do miasta do apteki, dosiadłem roweru, wykupiłem Alprox i wracałem już spokojny, że sytuację tak czy inaczej raczej szybciej niż później rozwiążę. Tak się stało. Już na drugi dzień wytłumaczyłem mu, że musi iść a widząc nieprzekonanego wręczyłem trzy dychy, czym przekonałem.
Było to w roku 2015 i od tamtej pory biorę codziennie Aplrox. Rozwiązuje to większość z moich problemów choć nie wszystkie. Być może to Alprox rozwiązuje moje problemy, być może ja sam, będąc pod wpływem Alproxu. Jednym słowem – nie rozstajemy się. Niczego się nie boję, puls mam niewyczuwalny, serce bije mi rytmicznie a powoli przy czym metaforycznie ono bije jak wiosenny nizinny zefirek, nie jak wcześniej – halny czy inne tornada.
Znudziło mi się. Wyzywany od lekomana początkowo czułem się wyróżniony. W końcu tożsamość osoby przyjmującej więcej leków niż należy jest osobowością ciekawszą, niż żadna. Jednak nadeszły narzekania, iż zachowania moje oraz ogólna postawa pozostawia wiele do życzenia i może to mieć związek w napierdalaniu medykamentów wiadrami. Lubię eksperymentować. Zwłaszcza na sobie i ze sobą. „Pójście” w leki było rodzajem eksperymentu, który powiódł się do tego stopnia, że ewoluował i przerodził w miłość pierwszej świeżości na lat pięć bez mała. Ale znudziło się. I jak lekarze ostrzegają, że nie wolno odstawiać na własną rękę, nawet w momencie, kiedy brało się o tylko tydzień dłużej, niż mówi ulotka ( a mówi o max miesiącu terapii Alproxem), to ja wiedząc to postanowiłem odstawić na własną rękę. Połówki, ćwiartki, zero, nul, nie biorę…
Rzeczywistość jest szorstka, obrazy namacalne a nie jak pod wpływem – widmowe. Bicie serca można wyczuć a czasem ono nawet napierdala. Nie chce już mi się leżeć i z przyjemnością gapić w sufit. Nie słucham muzyki w stanie orgastycznym, ot, słucham tylko.
Rzuciłem też niedawno palenie: wydolność fizyczna wzrosła (biegam) oraz podskoczyło libido (rozglądam się). Widzę wiele atrakcyjnych dziewcząt i kobiet, które mnie pociągają, ale one nie dostrzegają niestety mnie, patrząc w telefony.
Zrozumiałbym, jeśli prezentował zwyczajnie, jako niegdysiejszy szary przestraszony Wojtek. Ale zapatrzony w świat zwierząt, stroszę włosy, macham grzywą i rękoma, ubieram się na jaskrawo, przywdziewam atrakcyjne błyskotki, mające przykuć uwagę, robię się pozornie większy i ruchliwszy, kiedy trzeba. W ogóle jest mnie więcej, kolorowiej i ciekawej! Nic to. Piszą wiadomości, rozmawiają, sprawdzają coś… Nie widząc mnie i mych starań, tracą szanse jaką daje im natura.
Skutek odstawienia leków jest taki, że zachowuję się jeszcze mniej normalnie. Kiedy dobierałem Alprox, wiedziałem, że jest to stan nienaturalny, wysilałem się więc, żeby być korekt, trzymałem pion i poziom. Teraz koniec z tym! Skoro jestem czysty, wolno mi wszystko. Bo i tak będzie naturalnie. Kierując się odruchu sercem wsiadam do windy i jadę gdzie popadnie, wchodzę nie do tycvh autobusów, do których chciałem, robię przy ludziach dziwne miny i wiem, że mi wolno. Nareszcie jestem sobą, tylko kurwa rzadko wiem, gdzie jestem
Więc, co o tym myślisz?