Luka popytowa dodatnia

Blog

Luka popytowa dodatnia

Czym innym okazuje się czas spędzony w domu, z gazetą i książką, gotowaniem, podjadaniem i przysypianiem, kiedy wymarzony, ten, na który się czeka i doczekać nie może, czym innym ten sam czas, z tą samą książką, gazetą, dietą i porami snu, jeśli przyjdzie go przeżywać.

Co innego o czymś marzyć i na coś czekać, co innego mieć to. Bo marząc, mamy tą potencjalność. Mając już ową rzecz, znajdując się już w konkretnej sytuacji, jest to skazanie, brak wyboru, albo wybór porzucenia aktywności, o której się marzyło, wiec trochę głupio.

Mam te parę dni, kiedy wychodzę tylko raz przed południem do centrum, raz dwa po południu do sklepu. Mogę do woli pisać, czytać, oglądać. Gotuje i jem dużo, co sprawia mi przyjemność i jest zdrowe (zważywszy na to, że czasem się nie je, też zdrowo). Leże dużo, i dobrze, bo wcześniej nosiło i się wcale dniami dobami nie leżało. Przechodzę przez dni spokojne i długo i z utęsknieniem wyczekiwane. Mam to, o czym marzyłem. Na co czekałem. I co? Nie cieszy ten czas nawet w procencie tak, jak cieszył, jako potencjał, jako marzenie, jako sytuacja oczekiwana wyczekiwana. Nieosiągalna, chyba że wymarzona. Marzona znaczy nieistniejąca.

Czy tak jest ze wszystkim? Czy tak ma każdy? Co sobie wymiarzę i mnie spotka, bo wymarzone spotyka, nie będzie już tak atrakcyjne jak w sferze rojeń. W życiu jak cię spotyka wymarzone, możesz nawet tego nie zauważyć, tak inne jest rzeczywiste od wymyślonego, nawet jak literalnie to samo.

Także marzeniowe plany realizują się po jakimś czasie, to prawda. Różnie to bywa jeśli chodzi o owy czas, który minie, zanim zrodzona idea ciałem się stanie. Jak pokazują dowody, trudno czasem zauważyć spełniające się marzenie. Życie, jakim je znamy, jest na tyle nieobliczalne a jego przejawy jak człowiek: przekorne, przewrotne, przebrane, zaskakujące, zakamuflowane, ze skłonnością do sabotażu i unieważnienia, że nie można być pewnym, w którym momencie przeżywamy coś po raz pierwszy i niewyobrażalnego, zaskakującego, a kiedy spełniają się nam w codziennym mozole strzeliste ideały, ukryte pragnienia. Problem w tym, że nieuświadomieni, nie zauważamy tego. Mało czujni, zajęci „ogarnianiem” codzienności nie zdajemy sobie sprawy, że pod postacią danego człowieka czy w z pozoru opresyjnej sytuacji manifestuje się spełnienie, dopełnienie naszych pragnień.

Jednak nie tylko w tą jedną stronę to idzie, że wymarzone nie spełnia z definicji oczekiwań, nie wytrzymuje porównania z marzonym wcześniej. Może być lepiej? Może być. Jeśli dobrze wymarzone i odpowiednio wyczekane, kiedy nadejdzie i docenione, Ugruntowane, znaczy dobrze zaczepione o stelaż codzienności, dobrze urzeczywistnione, wcielone w życie, wtedy realizacja pożądań może wydać się o niebo lepsza niż największe najcieplejsze marzenie. Bo marzenie przecież rodzi się z braku. Z niepowodzenia. Z niewystarczalności. A tu mamy daną rzeczywistość, o której przeszło nam kiedyś marzyć w trudniejszych czasach, i tylko od nas zależy, na ile z tej sytuacji skorzystamy. Mamy już ta sprawczość. Bo kiedy marzyliśmy, nie mogliśmy wiedzieć, kiedy i w ogóle czy nam się sprawdzi. Potem czekaliśmy, jeśli czujni, zauważyliśmy, że oto spotyka nas to, co wymarzone. Chwila refleksji i było jasne, że marzenie przerastało to, czym w życiu staje się realizacją pragnienia. Ale zaraz, jeśli sytuacja trwa a my cierpliwi i zdeterminowani, żeby wyciągnąć „dobre”, wtedy wszystko zależy od nas.

Przedłuża się czas, który sobie wymarzyłem. Ze wszystkimi jego prozaicznymi i epickimi walorami, jak spokój, czytanie, jedzenie, skromność, cisza, intymność zakupów, intensywność doznań kulinarnych i muzycznych, odpoczynek, wygoda, książką, ograniczenia, które dają nieskończoność. Radio brzmi raz lepiej, raz niebiańsko, nie raz męczy, ale można je przyciszyć. Książki dają satysfakcję, choć są umiejętnie i w wprawą nieotwierany. Tv tylko czasem, daje odskocznię. Żadnych spraw, żadnych pośpiechów, żadnych spotkań. Wszystko dokonuje się poza mną i we mnie jednocześnie. Harmonia. P4

Dziewoy

0Shares