Blog
Kreacja kablem
Kiedy wróciłem zza wielkiej wody w grudniu zeszłego roku, już byłem zapóźniony. Miałem ze sobą cztery pary słuchawek, dzięki którym mogłem w samolocie oglądać i słyszeć fonie z ekranu na fotelu przede mną. Były to słuchawki na kabliu, analogowe, ze tak powiem, widzę, że wszyscy teraz maja bezprzewodowe, działające dzięki tajemniczemu bluetooth. Działały wszystkie cztery, teraz nie działają ani jedne. Dziś kupie te nowocześniejsze. Taki jest plan.
Potem, już w kraju, już w Radomiu, już jadąc z Meksyku na miasto , mogłem słuchać swojego ulubionego teraz radia 357 z telefonu. Dzięki temu, że telefon na abonament i Internet teoretycznie bez limitów, słucham cały prawie boży dzień na chacie, tylko popołudniami, kiedy zbliża się wieczór, odpalam telewizor i uprawiam zapping między tymi dziesięcioma kanałami, które odbieram za pomocą dekodera nowego i równie nowej anteny pokojowej, które to sprzęty zamówiłem na Allegro, kiedy jeszcze w maju odwiedziła mnie matka. Ona zapłaciła, nie były to wielkie pieniądze, ale zawsze więcej zostało na narkotyki i alkohol.
Słuchawki walały się po tych dwudziestu metrach kwadratowych mojej nory, nie przepuszczałem, będąc szczęśliwym posiadaczem czterech, że zaraz, kiedy nie szanowane i traktowane po macoszemu, wszystkie słuchawki przestaną działać, gówno mogę teraz słuchać poza chatą. Trzeba dodać, że do słuchania, wkładania w przewód słuchowy zewnętrzny obiektów nadających, mam stosunek, że tak powiem – ambiwalentny. Będąc w dobrej teraz kondycji, kiedy nie chlam i nie wciągam za dużo, a leki dobrze dobrane działają, przez co częściej adoruje rzeczywistość, doceniam, to za mam i co się dzieje, a nie jak czasem – umieram, jestem przekonany, że nie warto na przestworzu cudownym wsadzać w uszy nadajników, tylko bardziej wsłuchiwać się w trel kwill ptasi a też inne dźwięki rzeczywiste, ze świata tego pochodzące, nie z medium wtórnego, jakim jest radio, nawet najlepsze.
Z drugiej strony, nie oferuje jednak ten świat jakichś cały czas specjalnie przyjemnych i wartościowych doznań dźwiękowych, więc kompensacja tych deficytów możliwością przyswajania dobrej muzyki i ciekawej gadki jest kusząca. Lubię posłuchać dobrej audycji w autobusie, idzie się lepiej ulicą w rytm dobrego kawałka rockowego.
Teraz noszę gazetę. Kiedy przyjdzie mi przysiąść na ławce w parku, a czynie tak ostatnio często, pogoda dopisuje, czasu jest od groma, pośpiech nie mieści się aktualnie w zakresie moich poczynań, czytam, bo nie słucham. Podobnie – kontemplacja widzialnej i słyszalnej rzeczywistości nie jest zawsze satysfakcjonująca całkiem, jak nie posłuchać, to poczytać można, żeby urozmaicić. Także słuchawki, ale i gazeta, a też notes i książka, tak uzbrojony mogę iść i stawiać czoła często porowatej i nieprzyjemnej w kontakcie organoleptycznym powierzchni rzeczywistości. Bo nie mówię o sednie, to można dyskutować, w to można wnikać, to można stymulować, to jest w zakresie ludzkich kompetencji, żeby rzeczywistość kreować. Tyle.
Więc, co o tym myślisz?