Percepcja robota, plan
Miałem wczoraj iść na spacer, nie poszedłem. Trochę połaziłem po mieście, jakieś zakupy spożywcze w Stokrotce na Żeromce, jakaś gazeta w Słonecznej. Tak jak mam swoje ulubione miejsca dedykowane odpowiednim zakupom, mam specjalne ścieżki przeznaczone do uprawiania właściwych aktywności. ostatnio zakupy spożywcze robię w Biedronce, naprzeciwko Słonecznej. Gazetę kupuje co poniedziałek, albo już w piątek, czasem sobotę w Samej Słonecznej, w Trafice. Tam moja ulubiona pani, z którą łączy mnie już niejaka zażyłość, sympatia, kiedy po badaniu wyszły mi w bani jakieś zmiany poudarowe, poinformowałem ją o tym jako bliską niejako osobę, od razu zaproponowała mi zorganizowanie konsultacji z kim? Z Kubą Sienkiewiczem z Elektrycznych Gitar w Warszawie. Podobno jeden z lepszych specjalistów neurologów.
Nie poszedłem na spacer tą Rzędową, tą ulicą Solidarności, tą tamtą i potem Wolanowską aż do wejścia na Mexyk. Robię takie koło opisane na kwadracie albo odwrotnie, kwadrat wpisany w koło. Ja wiem? Jakieś trzy do pięciu kilometrów. Z wiosną miałem już zaprzestać spacerowania tamtędy, plan był, żeby zacząć biegać. Nie mam odpowiednich butów. Wszystko inne by się znalazło. Plan był taki, żeby naciągnąć Macież, kiedy było w Polsce, co by zakupiła mi te buty. Nie wiem, albo zapomniałem, albo jednak zaniechałem. Zresztą widziałem się z Matką tylko dwa trzy razy, było ponad tydzień. Tańczyłem, chciałem, prawie mi się udało, pogodzić spotkania z Grażyną i taniec osobisty miejscowy tu, gdzie jestem. W ogóle i teraz.
Wczoraj po południu była raczej wspaniała pogoda. Do spacerów jak znalazł. Ale leżałem na chacie na materacu i nie chciało mi się iść. leżałem. Leżałem. Leżałem. Wszystkie programy przeleciałem. chciałem się zabić, ale nie zabiłem. Eee, tak źle nie było. Dobrze mi się leżało. Telewizornia grała, a ja raz na jednym, raz na drugim boczku. Oczy zamknięte. Głowa wtulona w poduszkę. Błogostan. Przysypiałem? Pewnie tak, po nocach nie śpię, w dzień podsypiam. W nocy nie śpię, bo w dzień podsypiam. W dzień podsypiam, bo w nocy nie śpię. Czy cos jest tu niezrozumiałego? Chyba nie. Śmiać mi się chce jak tą zupę zajadam o trzeciej czwartej, kiedy na zewnątrz jeszcze ćmok, którego nie widzą, albo widzę tylko trochę, bo zasłona na oknie. Tą czerń jedynie przeczuwam. Jednak kiedy tak siedzę półleżę nocą z kompem na udach, gazetą obok, gazetą, którą czytam w przerwach w pisaniu i przeglądaniu fejsa i Onetu, z tym telewizorem włączonym, gdzie w nocy dużo chyba bardziej interesujące programy niż w dzień, zaraz widzę – a obudziłem się już o drugiej – ze robi się po tej piątej szaro, potem całkiem widno, a ja wyspany i spać mi się nie chce.
Dziś pojadę uprawiać rutynę trzech parków. Bez względu na to, jaka będzie pogoda. Wiosna jest, wiadomo, może popadać, może być chłodno, może być burza, może spaść śnieg – chuj w to: pojadę na Reja Wolność, dojdę do Malczewskiego, do Placu Jagiellońskiego, minę Sabat, do którego nie wejdę (wczoraj do Sabatu na Buskowianke zapraszał Łysunio, no nie chciało mi się wychodzić…), przez Kelles-Krauza dojde do Leśni, z Leśni przez Młynarską do Żeromki, tam wejdę w Kościuszki park, przez Siewnkiewicza do Piłsudskiego, potem Traugutta, Plantami dojdę do kolejnego parku i na berzie, na dworcu, pod dworcem wsiądę w ósemkę i wrócę na Wolanowską. Może uda się cos zobaczyć godnego sfotografowania? Może jakieś byty parapetowe. Jakieś zjawiska paranormalne. Jakieś efemerydy. Coś z metafizyki.
Wrócę i pewnie przysnę. W telewizji musi być cos dobrego. Podsypiam tylko przy dobrych programach, oczywiście nie wykrzyczanych, najlepiej jak mówią najmniej. Żeby tak pokazywali golf. Podczas rozgrywek golfa transmitowanych w BBC przespałem sześć lat w Anglii.
Więc, co o tym myślisz?