Śmiechsen ( to po niemiecku?)

Blog 

Śmiechsen ( to po niemiecku?) 

Spałem. Spałem jak wróciłem do chałupy po aktywności miejskiej i spałem potem już wieczorem. Teraz nie śpię, jak wypadałoby spać, bo już późny wieczór. Pewnie dlatego, że spałem, a spałem dlatego, że nie spałem jakoś w nocy. Prawie całą noc nie spałem. Nie spałem w nocy, bo podobnie jak dziś, wczoraj pospałem w dzień. Czyli pojebało mi się z porami snu. I nie tylko. Ale z porami snu to już poważne. Śpię naturalnie. Wszystkie leki wziąłem podczas zmagań z demonami, kiedy to spałem dobrze, ale nie naturalnie. Nienaturalnie podwójnie, bo dobrze, bo na bani, i jeszcze lepiej, bo po lekach. Dobrze, że w ogóle śpię. Bo czasami w ogóle nie śpię. Dobrze, że śpię w mirę spokojnie, bo najważniejsze sprawy pozałatwiane lub dążące do załatwienie do “bycia” sprawami do załatwienia. Z tym snem… No jest nie uregulowany, bo wcześniej, podczas tej walki – nie spałem w ogóle kilka dni i nocy. I to było dobre, bo do tej pory brzuch mnie napierdala ze śmiechu. Śmiech był jak to śmiech, trochę naturalny, trochę nie. Czasem całkiem naturalny, czasami całkiem kompletnie toksyczny. Ale był śmiech, duży śmiech. Teraz jak nie śpie to i do śmiechu mi nie jest. Widocznie brak snu wywołuje śmiech, ale tylko nienaturalny brak snu. Teraz śpię, ale i nie śpię całkiem naturalnie. Więc do śmiechu mi się jest. To śmieszne. 

0Shares