Mam słabą silną wole

Mam słabą silną wole

No przeglądam, czytam ten Onet, umieszczane tam treści, pomiędzy śledzeniem znajomych i tych mniej na Fejsie, pomiędzy czytaniem Żulczyka, Gabora Mate albo NIE. Najczęściej nie chce mi się klikać w tytuł i czytać. Często, kiedy coś mnie zainteresuje, klikam i zaraz wyświetla się jakiś cham mówiący, żeby wyłączył adblockera czy coś, albo pojawia się jakieś graficzne bydle, które stwierdza kategorycznie, że nie będę czytał, bo będę oglądał co innego. Są teksty, które już po samym tytule, zawsze oczywiście zbyt dramatycznym i sensacyjnym, interesują mnie i wiem, że przeczytam. Dziś rano przeglądałem kolumnę sportową i widzę, że porażka Rakowa, że jakaś klęska, ale w głowie mam, interesuje mnie, co wczoraj z Radomiakiem, bo gdzieś mi powiedziano, że grają w piątek. Że w ogóle nie interesują mnie losy jakiegoś Rakowa, nie przeczytałem tekstu o jego porażce, za to wygoglowałem sobie Radomiaczka i zaraz wiedziałem, że jakbym otworzył Raków to bym wiedział wszystko. O.

Co dziś robić. Co dziś robić. Miałem robić to i owo, nie chce mi się. Nie chce mi się jechać dziś do centrum na zakupy a też spacer – rutynę trzech parków. Chyba pójdę tylko połazić po okolicy. Nie czuje się dobrze, od tych trzech tygodni totalnej abstynencji już ze cztery razy ją złamałem. Wczoraj też. Wczoraj w samotności. Bo jeśli chodzi o mnie, to chlać zawsze chlało mi się najlepiej samemu. Bo jeśli chodzi o mnie, to z tym zakończeniem przygody z chlaniem jest jak z rzuceniem palenia, owszem, już jakiś czas temu odstawiłem tytoń, zdarza mi się jednak zapalić w różnych okolicznościach papierosa, dwa, czy skręta. Nie kupuje za to w ogóle wyrobów tytoniowych nie trzymam w domu, nie palę samotności, oficjalnie nie palę, wszem i wobec mówię, ze nie palę. Nie mam nigdy przy sobie ani szlugi ani zapalniczki. Analogicznie jest z piciem. Jak już odstawiłem, poczułem, jak fajnie jest kombinować na trzeźwo, to czasem jak wyjdę do ludzi i pojawia się chęć na jedno piwo, to ja to jedno piwo wypiję. Na nieszczęście siedzę w gościach tak długo, ze na jednym się nie kończy. To wina zbyt długiego czasu przebywania, a nie jakaś szczególna potrzeba napierdalania. Jak gdzieś wejdę, czy to sklep prowadzący działalność towarzyską czy dom, mieszkanie, gdzie mnie zaproszą, trzeba mnie wyganiać, żeby zdecydował się zakończyć. Tak to trwam na posterunku i co by się działo, uczestniczę.  A jak jest wesoło i jest alkohol, skusze się, nie ma siły. Nie odmawiam za bardzo bo mi się nie podoba taka postawa odrzucająca a priori uczestnictwo w spożywaniu, z powodu takiego, że oto rzuciłem picie. Tak, rzuciłem, dlatego czasem delikatnie mogę się napić.

Byłem w urzędzie miasta zapytać, co zrobić, żeby głosować gdzieś w grodzie. Zawsze staram się głosować, lubię uczestnictwo w takich imprezach, mimo tego, że nie wiążą się one ze spożywaniem. A może właśnie dlatego. Z Kilińskiego posłali mnie na Moniuszki do Pałacu Ślubów. Tam powiedzieli, żebym przyniósł jakiś list urzędowy zaadresowany na mnie w Radomiu i mnie może dopiszą. Tak zrobiłem i wczoraj odebrałem polecony, odebrałem spóźniony, nie chciało mi się ostatnio. Pozytywnie. Dopisali mnie. Już wcześniej wiedziałem, ze jak dopiszą, będę głosował w Wojewódzkim jakimś Zarządzie Dróg i Autostrad kurwa, który pięćdziesiąt metrów od mojego bloku. Bajka. Wiem, na kogo zagłosuje. Na partie, która uzbiera mało i na wariatkę kliniczną, która mnie przekonuje.

Dużo osób, z którymi albo spożywałem albo nie spożywałem, mówiło mi ostatnio, że poszliby na jakąś fajną wystawę czy wydarzenie kulturalne w łikend który, ale na trzeźwo. Żeby się przekonać, czy można jeszcze bez wspomagaczy cieszyć się kulturą i towarzystwem. Zresztą pewnie każdy miał inną motywacje, więc nie ważne, chcą iść. Jest wydarzenie, jest –  na trwającej już i wiszącej w Pijarach wystawie  – kuratorskie oprowadzenie po wystawie prac nieodżałowanego Leszka Kwiatkowskiego. Zaprosiłem już kilka osób, co do większości wiem, że nie pójdą. A ja pójdę. Jutro z rana zagłosuje, zjem wczesny obiad i pojadę na Rynek Stare Miasto połazić i popatrzeć. Lubię pić sam, ale nie piję, więc będę trzeźwy.

0Shares