Konsolidacja wspomnień

Konsolidacja wspomnień

 

Jutro wspomnę. Bo dziś już nie. I dziś raczej nie wspomnę. Nie wspomnę dlaczego. To dopiero drugi dzień, kiedy nie wspominam. Należy zachować spokój i rozwagę.

Dziś wspomnę. Radom kwitnie. Wybudowali ścieżkę rowerową. Niejedną. Wiele ścieżek i budują następne; niedługo cały Radom będzie można przejechać rowerem po ściechach. Tak się porobiło… Ale jedna, zapętlona prowadzi prawie z pod mojej chaty do Huston. Jak tu nie odwiedzać? A jest kogo! Jeden gagatek właśnie „leży”.

Byłem dziś rano. Zawiozłem wodę (upały, nie wypadało nie), dwie paczki papierosów (robionych, na wyraźne życzenie), papier toaletowy. Miałem jeszcze spakowane maszynki do golenia niejednorazowe, ale na wyraźne życzenie ich nie wziąłem. Jak i innych kosmetyków, co mnie zdziwiło. Ale nie to, że kolega nie używa. Używa! I ma! Wziął, wyobraźcie sobie, na tyle zdrowego rozsądku zachował, że zabierany przez pogotowie policje straż z domu od szpitala wziął prawie wszystko.

Ja czsem by sam siebie ukarać nie brałem nic. I później cierpiałem. Na własne życzenie.

Ja mu jeszcze dowiozłem doładowanie do Virgine. Są jeszcze doładowania do telefonów, tak. Do różnych sieci. Do Virgine też. I z tym Virgine było śmieszne, bo tam gdzie kupowałem zapalniczkę i  srajtaśmę, nie mieli doładowania do Virgine. A potem same kontrowersje.

Pomknąłem ścieżką rowerową zaczynającą się na końcu Wiejskiej i zaraz byłem na Południu. Tam mogłem od razu kierować się do centrali lotów kosmicznych, ale skręciłem w blokowisko. Na Południe. Żeby w jakimś kiosku kupić doładowanie do Virgine. I w pierwszym kiosku już było, tylko nie do Virgine wymawianego z angielska, tylko do Virgine wymawianego z polska, jak leci. I tu właśnie się z panią spiąłem, bo ja chciałem do Virgine z angielska, ona chciała dać z polska, ale nie, co ja pierdolę, nie spiąłem się,  nawet powiedziałem jej, żeby sobie wymawiała, jak chce, powiedziałem jej, że tak, do virgine, pisanego jak virgine, ale i do virgine wymawianego z polska może być, nie upieram się, że z angielska, każdy niech mówi jak chce, tak jej powiedziałem, a ona na to nic nie odpowiedziała. Zmilczała. Vigrine doładowanie wydrukowała, ale zmilczała. Nie skomentowała moich uwag o dowolności wymowy.

W Świnoujściu – mówią – 26 stopni. Toż to mróz! Zima? Jakie ubrania pakować? Jakie łachy zabierać? Jakie ciuchy zakładać?

Wielką zaletą panujących obecnie upałów jest przewidywalność. Jak wychodzę z domu, inaczej niż zwykle, inaczej niż zawsze – nie martwię się o to, że nagle przyjdzie chłód. Czy spadnie deszcze. O pogodę się nie martwię. Znaczy o zmianę się nie martwię. Wiem, że jak wychodzę, jest upał, jak będę wracał, pewnie będzie jeszcze większy! I to jest dobre. To dobre jest.

0Shares