Rajska depresja

Rajska depresja

W kieszeni czek, metryka i bilet w kosmos

Jak się przyznam, że znowu poszedłem do pracy zarobkowej, to nie wiem, jakie będą reakcje. A przecież chciałoby się mieć jako taką władzę nad tym, jakie reakcje się wśród ludzi wywołuje. Czy to zachowaniem swoim, czy słowami, tymi wypowiadanymi czy zapisanymi. Jak coś piszę o sobie – a pisze właściwie tylko o sobie – to chciałbym, żeby ludzie w wyniku lektury postrzegali mnie jako człowieka bezkompromisowego, o sporej wiedzy i głodzie nauki, dyskutującego z autorytetami, poszukującego nowych doświadczeń i wiedzy, dzięki którym mogą ewoluować moje poglądy. Że jestem bogaty, przynajmniej duchowo. A jeśli chodzi o kasę, jakoś też sobie radzę.

W rzeczywistości jestem skłonny do daleko idących kompromisów, wiedzę mam raczej ogólną i skromną, poglądy chwiejne i niejasne, w autorytety – jeśli bym je miał – wpatrzony byłbym ślepo. Życie duchowe u mnie dyskusyjne. Bogaty jestem w kompleksy, schorzenia fizyczne i psychiczne. Pieniądze mam w ilości jakiegoś minimum socjalnego, i to nie zawsze.

Poszedłem do pracy z jednego tylko powodu: żeby mieć kasę. Okazuje się, że zostałem beneficjentem owoców wszystkich innych funkcji pracy, tylko nie funkcji ekonomicznej. Psychologicznie jestem cacy – sam sobie imponuję, że chodzę codziennie na rano i po popołudniu wychodzę, że wykonuje swoje obowiązki, uczę się, sprawdzam, realizuję. Poza tym, są ludzie. Funkcja społeczna, socjalizacyjna jak najbardziej. Poznaje nowych, poznanych klasyfikuje i wchodzę w złożone interakcje. Zarabiam nie najgorzej, ale chciałbym więcej. Chciałbym zarobić na wyspę.

Kawałek własnego lądu na oceanie można nabyć już za kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Jednak zakup tych najbardziej luksusowych wysp wiąże się z wydatkiem dziesiątek lub setek milionów. Wiedzą o tym takie tuzy światowego biznesu, jak Richard Branson, Larry Ellison czy Dmitrij Rybołowlew. Wiem i ja.

Posiadanie własnej wyspy ma wiele zalet. Jest to dobra inwestycja w ziemię, wyspę można też wynajmować turystom. Do tego prywatny ląd otoczony morzem zawsze daje gwarancję spokojnych wakacji.

Za pieniądze, które zarabiam, z tak zwanych zbytków pozwalam sobie na jedną gazetę w tygodniu, na tygodnik, oraz raz dwa razy w miesiącu wizytę w kinie. Żadnych łachów, żadnych sprzętów rtv agd, żadnych nawet książek czy płyt. Ta gazeta to nawyk. Te nawyki powstały na skutek buntu i potrzeby odstawania. Spędziłem lata świetlne w towarzystwie mniej lub bardziej wybitnych jednostek, jednak nie kupowali oni gazet ani nie chodzili do kina. Ja chciałem w jakimś stopniu wyróżniać się. To kupowałem i chodziłem. Więc i teraz kupuje i chodzę. To tyle?! Tak, to tyle, jeśli chodzi o zbytki. Daleko mi do sześcio – zerowych sum na kontach, nie kupuje wysp, albo chociaż jachtów czy samolotów.

Niektóre ze znanych osób nie zostały właśnie magazynierami. Co robią, że posiadają wyspy na własność? David Copperfield, Johnny Depp, Leonardo DiCaprio. I Ja. Żeby mieć wyspę, trzeba mieć pieniądze. Coś mi szepce, że z pracy własnych rąk w Radomiu nie dorobię się tak, jak inni, którzy mi imponują stanem posiadania.

Bo są tacy! Na koncie mają miliony, a w metryce nadal bez trójki z przodu. I właśnie trafili na listę najlepiej zarabiających gwiazd przed trzydziestką.

Spis otwiera Taylor Swift, która w analizowanym okresie zgromadziła 170 mln dolarów. Taki wynik zawdzięcza przede wszystkim rekordowym zarobkom z trasy koncertowej „1989 World Tour”. Na drugim miejscu w zestawieniu znaleźli się członkowie angielsko-irlandzkiej grup One Direction. Boysband zarobił łącznie 110 mln dolarów. Na trzecim miejscu znalazł się argentyński piłkarz Lionel Messi, który zgromadził,  bagatela, 81,5 miliona dolarów. Czwarta w rankingu jest Adele, a zaraz po niej uplasowała się Rihanna. Najmłodszy bohater listy „Forbesa” ma tylko 22 lata. Jest o połowę młodszy ode mnie. Justin Bieber, bo o nim mowa, z blisko 45 milionami dolarów na koncie.

Moja codzienna trasa mniej koncertowa to Akademickie – Galeria Słoneczna. Trasa krótka i nie męcząca, podobnie jak sama praca zarobkowa. Mam 40 kurwa lat, aktualnie 41 groszy na jednym koncie, dwa kolejne właśnie zamknąłem, bo zajęcia komornicze na nich utrudniały korzystanie.

Może w grupie zarabia się łatwiej? Tworze jednoosobową grupą i nie zamierzam do jej grona nikogo włączać. Nawet kosztem nieposiadania wyspy. Może dlatego nie mam milionów, że zarzuciłem lata temu gry w piłkę kopaną!? a dobry byłem… Nie będę teraz tego rozpamiętywał.

Oddłużę się, popracuję rok, wezmę kredyt, poczekam na jakież zlodowacenie czy inne ruchy górotwórcze. Wtedy kupie pierwszą wyspę, jaka wyłoni się z toni stawu na Ustroniu. Wyłoni się?

19Shares