CD

Mijałem i widziałem jak wiele różnych małych i jeszcze mniejszych kwitnących różnokolorowo roślin wystawiono na zewnątrz dla publiki i klienteli a o bok nich w wielkich donicach, palmy i inne krzewiaste drzewiaste ? no raj dla człowieka lubiącego takie klimaty wiec jeszcze raz i jeszcze mocniej pomyślałem o Tobie i jeszcze schyliłem się żeby powąchać jakieś małe zielone i trochę większe czerwone w podłużnych skrzynkach i poczułem słodki delikatny zapach ale nie przypominał tego o których myślałem, choć przyjemny, nie oddawał projekcji i nie przybliżał do postaci ze wspomnień?.
Wnętrze kwiaciarni a lepiej powiedzieć laboratorium roślinności czy wręcz szklarni zaimprowizowanej w murach narożnej kamienicy całe opanowane było prze pnącza liście i łodygi ? jeden stał w tym gąszczu człowiek, znaczy widziałem tylko głowę, nie wyraźnie, bo szyby mocno zaparowane były za sprawą panującej we wnętrzu wilgoci?
Szedłem ulicą Christchurch długo i często traciłem nadzieję, że gdziekolwiek dojdę. Cztery razy pytałem mijanych przechodniów (dwa razy starszych panów, bo na podorędziu jest moje ulubione ?exciuse me sir? i dwa razy młodszych bo ?exciuse mate? też lubię) i cztery razy upewniano mnie w słabnącym przekonaniu, że dobrze idę. Szedłem i wymyślałem im ? przechodnią, zagadanym – od tego, ze jednak źle mnie pokierowali. Ale szedłem.
Ulica, o której wspomniałem, że gęsto usiana sklepmai i galeriami, to tylko część, ułamek traktu. A trakt długi. Wydaje mi się jednak, że nie jest źle. Dom w którym mieszkam stoi na ulicy dochodzącej do tej głównej właśnie i gdyby jeszcze ta długa nie była taka długa, mogłoby być ok. bo Christchurch street zgodnie z tym co na mapie kończy się gdzieś w centrum tam gdzie stacja kolejowa i autobusowa, gdzie ASDA.

09.02.2011
Dziś dowiedziałem się, że centrum jest jednak gdzie indziej. Nie daleko gdzie indziej, ale gdzie indziej. Wydaje się, ze jest dobrze, ale nie jest za dobrze. Szalenie długa ulica. Niejednorodna. Różniące się pod każdym względem ? charakteru zabudowań, stylu, przeznaczenia, odcinki następują po sobie i tworzą długo drogę szalenie męczącą. Są na tej drodze sklepy i nie ma sklepów są wzniesienia i doliny są przestrzenie puste i gęsto obsadzone domami.na końcu Christchurch jest jednak ? jak obiecano ? stacja. Nie bezpośrednio na końcu, nie na tej ulice, ale tak, że wiadomo, że jest.
Wczoraj autobus podjechał do Bournemouth i zaparkował w miejscu, gdzie nad dachami królował wielki napis ASDA. Dworzec autobusowy, dworzec kolejowy, centrum handlowe ? wszystko w jednym miejscu. Jeden jakby kompleks architektoniczny. Wygodnie, dobry pomysł.

10.02

Dziś rano jechałem pociągiem z Bournemouth do Poole i widziałem po raz pierwszy otwarte morze. Albo coś co je przypominało. Po obu stronach torów woda po horyzont. No, może tak aż po horyzont to po jednej. I łódki łodzie jachty stateczki. Piszę tym zaszycie małym bo wciąż żyje z obawom awarii awaryjni wkurwijki komputerowej. To samoczynne wyłączanie się maszyny działa na mnie bardzo destrukcyjnie. dziś po powrocie do chaty TOSHIBA działała jakieś pół godziny ? odpisać Tobie na maila, napisać list do biura, wysłać go, wcześniej znajdując na stronie WWW adres, odwiedziłem facebooka ale na prawdę na chwilę, sprawdziłem kilka wyrazów w słowniku, więc sporo, i nie wyłączył się. Zrobiłem sleep właśnie przed chwilą. Wyłączyłem sam bo miałem nieodparte wrażenie ze zbliża się właśnie chwila jego wytrzymałości. Uprzedziłem go. On dochodził już do granic, a ja go ciach ? na sen. Uprzedziłem zanim osiągnął limity.?

0Shares