Zalany poniedziałek
Rozkleiłem się znów. Pierwszy raz jakieś pół roku temu, pierwszy, który dobrze pamiętam, rozklejałem się w życiu kilka razy pewnie, ale nie pamiętam. Te pół roku temu punktem krytycznym była śmierć perkusisty Rolling Stonesów, Charlie Wattsa, czy jak mu tam – nie znałem faceta, nie poznałem jego historii, słyszałem, że był jednym z najlepszych na świecie perkusistów rytmicznych, co kol wiek to znaczy, wiem, że przyjeżdżał do Janowa Podlaskiego kupować i oglądać konie, odkąd nasz nowy rząd zajął się sprawą stadnina ledwo co ciągnie, pan Charlie nie żyje już, tego wieczoru, kiedy przez radio o tym usłyszałem, rozkleiłem się, Gelo poradził mi skleić się spermą, tak zrobiłem. Teraz rozkleiłem się, kiedy podali na antenie, że dwie dziewczynki z oddalonego o przeszło tysiąc kilometrów stąd Żytomierza na Ukrainie, odnalazły się w tym samym mieście, Mielcu, ba, w tej samej szkole, jakby tego było mało, w tej samej klasie. Tam chodziły do jednej klasy, kiedy zaczęły spadać bomby obie z rodzinami wyruszyły na zachód, ale nie razem, całkiem oddzielnie. Dwie rodziny tułały się po drogach i lasach Ukrainy, ;potem Polski, dotarły tu z nadzieją, że ich los będzie deko lepszy niż w ogarniętej wojną ojczyźnie, prawdopodobieństwo, że w ogóle się jeszcze spotkają było niewielkie, jeśli nie żadne. To, że trafią do tego samego miasta też zakrawało na cud. To, że obie dziewczynki w wieku siedmiu lat trafią do tej samej szkoły, tak jak to było jeszcze na początku lutego w Żytomierzu, wydawało się niemożliwe. A tu myk, zagubiona Ninka siedzi w nowej polskiej szkole, w klasie, wśród obcych jednak kulturowo, językowo innych dzieciaków, dziewczynka nie może wiedzieć, czy i kiedy dostosuje się, pozna nowych kolegów, koleżanki, kiedy zaprzyjaźni się, wiadomo, koleżeństwo i przyjaźń bezcenne są. Siedzi Ninka na lekcji, otwierają się drzwi Sali i wchodzi pani dyrektor za rękę prowadząc Masze, najlepszą koleżankę sprzed wojny, z tej samej szkoły, w tym samym mieście, z tej samej klasy, z tej samej klasy, uściskom, łzom. Pocałunkom nie było końca, było już po lekcji, co tam wiedza, którą można zdobyć w pół godziny, jeśli wydarza się cud, który wydarza się deko rzadziej niż w ogóle.
Co tam dzieci. Matki, dojrzałe przecież kobiety, które przyszły odebrać pociechy, kiedy spotkały się w holu tej samej szkoły, przed tą samą klasą też nie mogły uwierzyć, ze to się dzieje naprawdę, musiałem o tym napisać do gazety, noszę ten cud w pamięci na co dzień, rozkleiłem się kiedy to usłyszałem, rozklejam się co raz, kiedy sobie to przypomnę.
Od ostatniego spaceru przez trzy a nawet cztery parki upłynęło trochę czasu. Spędziłem go jak należy – tańcząc. Ile by się nie łaziło za towarem czy gorzałą, nie przekłada się to na poprawę kondycji. Także dzisiaj spacerowałem jedynie pół godziny. Ku mojemu zaskoczeniu i uldze, są otwarte w okolicy dwa sklepy, Żabka i jeden prywatny, mały, miejscowy. Mogę sobie nakupować, żeby poczuć się lepiej, ale raczej nie nakupuje. Spuchłem, ale nie od chlania, popijałem ostatnio coraz mniej, tak, żeby któregoś dnia odstawić całkiem, wczoraj był pierwszy dzień, kiedy nie wypiłem nawet piwa, myślałem, że to mi się nie uda, święta i zamknięte wczoraj sklepy bardzo mi pomogły. Chociaż wielkich ciągot nie miałem, świadomość, że żeby kupić sobie wyrób alkoholowy musiałbym jechać do centrum albo iść na stacje, ta świadomość, plus przesyt, naprawdę przez ostatnie tygodnie miesiące wlałem w siebie dużo, pomogła mi odstawić alko całkiem. I okazuje się, że dziś mógłbym sobie nakupować, ale spuchłem, w maseczce i szaliku na pysku nie widać, ale ta świadomość… aż takiej asymetryczności twarzy nie lubią ani kobiety, które podobno z zasady doceniają pewną wynikającą z asymetryczności gęby brzydotę, ani inni, ja nie znoszę swojego odbicia w lustrze, kiedy jedna strona twarzy normalna, druga spuchnięta jak balon. To za dużo.
Jutro zaczynają się szkolenia, chce bo i powinienem tam być, i będę, tym bardziej, że w tym samym budynku CECHu mieści się gabinet mojej rodzinnej, umówię się na środę, poproszę o antybiotyk, do końca tygodnia opuchlizna powinna zejść, do dentysty się nie wybieram, kiedy rok temu miałem to samo, mechaniczne odsączanie roby z pod zakażonego dziąsła było bolesne i kosztowne.
Odstawiłem wszystko, spuchłem jednostronnie, zaczynam szkolenia po których mam staż, mimo tego, że aż taka destrukcja ostatnich miesięcy nie miała sobie równych w moim krótkim jeszcze życiu, jakoś się ułożyło. Twarz nie ta sama, ale perspektywy są.
Więc, co o tym myślisz?