Nigdy już nie będzie takiego lata? i takiej zimy?latzim
I już te pierwsze upały, już ta jedna noga wystająca nocą wieczornym zasypianiem z pod zbyt już ciepłej kołdry, przypomniały mi to lato. I lato je poprzedzające. I jeszcze jedno lato przed nim. Ile to już takich lat? Co się przypominają jednako? Poprzez jedną twarz jedną sylwetkę te same grymasy i te same radości a też smutki wielkie?
Latem, pod wpływem tego ciepła gorąca – wspomnienia jakby ożywiają, zmotywowane panującym wszędobylskim rozkwitem. Wracają ze zdwojoną siłą.
Jak powiedziało podsłuchane przeze mnie dziecko na sąsiednim balkonie, powiedziało bardzo rzeczowo ale i entuzjastycznie z deka: ?zaraz będzie padać deszcz. Hurra!?
I ja mówię hurra na każde wspomnienie tego lata. Tych lat. Ile ich było? Czy to ważne? Nie ważne. Istotne, że były, i że bywały upalne, i że były upalne nie tylko dla mnie. Nie tylko mnie doskwierały bezboleśnie te upały ukropy, nie tylko po moim gibkim ciele pot płynął bezszelestnie. Nie tylko ja zrzucałem z siebie wszystko nie tylko na noc. Nie tylko ja nocą nagi byłem rozpalony, nie tylko ja każdy podmuch, każdy zbawienny zefirek odbierałem jak sygnał znak uczucie ulgi wszetecznej.
A w kuchni okna zabite ?na amen?. I jak tu gotować zupy, lepić i wrzucać do wrzątku pierogi?
Bez zasłonek, bo i po co? Ktoś się wstydzi? Czego?
W środku w przestrzennych komnatach skwar. A na zewnątrz? Na zewnątrz, kiedy nie sam szedłem po zakupy i z powrotem, pociły się kartofle tym samym potem co reklamówki z Tesco nieopodal Stalowej, która cała stała stalowo spocona. A w tych rozkładających się pod wpływem nieubłaganych promieni słonecznych słabo foliowych mało ekologicznych reklamówkach, które nie wytrzymywały (mało kto wytrzymywał) pociły się nie tylko pyry: pociły się kosmetyki mało ekologiczne, pociły się warzywa mało świeże, pociły się ciuchy nie do końca tanie, a jednak, pociły się nabiały i art. mleczarskie, wody, alkohole słabe, owoce, inne bulwy, pestki, jakaś chemia się mocno pociła, jakaś herbata.
Upały panowały zanim ja zapanowałem w stolicy na dobre (okazało się na niedobre) i panował upał tego lata, kiedy na dobre pracując jako podlewacz trawników w apartamentowcach i zieleni w biurowcach wykonywałem swoją pracę bardzo niesumiennie, bo nie byłem sam. Te upały nie odstraszały mnie od ucieczek systematycznych i radosnych z miejsc pracy, by jechać spoconymi farbą i lakierem tramwajami i autobusami, w których spoceni potem walący warszawiacy, wieszali ręcę na poręczach ukazując spocone pachy, które na własnych nogach schodziły stopniami i zderzakami sflaczałymi.
Ucieczek, by znów w upale nie być sam. Upałem się dzielić. Było tak, tego akurat lata, a było to lato przedostatnie, było to lato trzy lata temu, jednak tak naprawdę przedostatnie, że w południe robiłem szlauchem tęczę, strumieniem wody robiłem serie tęcz i porzucałem miejsce roboty by koło szesnastej bez tęczy a pod niebieskim do przesady niebem rozświetlonym planetą atakującą żarem, żeby pod tym niebem szynami rozpuszczonymi i drogami asfaltem płynącymi pruć biec lecieć na Konwiktorską od Bonifraterskiej i żeby nie być sam. W te upały.
A okazało się, że lato się skończyło i nastała zima ostatnia, znaczy teraz to przedostatnia, ale ogólnie, zdroworozsądkowo, nie, właśnie niezdroworozsądkowo – ostatnia, nie najzimniejsza. Bywały zimniejsze, kiedy nie myślałem jeszcze żeby zapanować nad stolicą na poważnie. Bywały zimy, kiedy ? mimo tego, że okno w kuchni zabite ?na amen?, a może właśnie dlatego ? było tak zimno, że zamarzały sprzęty kuchenne i wiktuały, wszystkie praskie ulice zamarzały, zamarzła Ratuszowa, Inżynierska, Strzelecka, w zmarzlinę wydawałoby się wieczną przeistoczyły się Wileńska, 11 Listopada i Czynszowa, o Środkowej nie wspominając. Ta żyła, dzięki sklepom: na rogu, i u bab. Tam coś na rozgrzewkę można było zawsze nie zawsze kupić. Jak latem, dla ochłody.
Były więc lata upalne, kiedy lody z Białostockiej nie pomagały, kiedy pieczywo z Oskroby z Małej i cieszyło, ale na gorąc nieubłagany biały i żelazny nie pomagało. I były zimne chłodne lodowate zlodowaciałe nie do wytrzymania zimy. I to i to się wytrzymało. Czy z kolejnymi pójdzie równie ciężko a łatwo. Takie fotkie niejedną wtedy zrobiłem, kolejnymy foto kameramy.
Więc, co o tym myślisz?