Nocny terapeutyczny napad żalu i fatalu

Nie wiem jak to jest, ale myślę o Tobie jakiej nie znałem. Bardziej mocniej odeszła ode mnie ta, która zawsze mi była niedostępna i tak. Wiem, bo widziałem kilka razy, jaka rezolutna i zabawna potrafisz być przy piwnym stoliku, przy barze, podczas rozmowy z koleżankami. (no to ostanie z oczywistych względów nie mogło mi być dane?) Ale za mało za mało? czego? Jak napisze teraz, że za mało wychodziliśmy razem, nie zabrzmi to najlepiej. Ale dlaczego nie, są teatry, kina, parki miejskie. To wszystko było po części zdobyte, wraz mostami nadbrzeża, szkłem na ścieżkach rowerowych i innych cyklistach, i piskiem oszalałych ptaków nad ranem.
Gdybym potrafił zaprogramować przeprogramować mózg i pamiętać więcej kłopotów jakie sprawiałaś w codziennym życiu? Ale z drugiej strony: primo, ja pamiętam właśnie to, czego nie pamiętam, tylko sobie roje, w tym przypadku jest gorzej niż myślałem. Secundo: przecież całe życie się toczyło między tymi gestami rąk, spojrzeniami, dobrymi wolami a nawet między ich możliwością tylko i się szanowało, co się miało.
Oj miałem tyle razy przyjechać tu do Radomia i podpić. Znaczy tertio posłuchać i pomyśleć o sobie? Co ja jakie błędy i kiedy, co to za mordęga i za jaką karę. Czy aż tak byłem jestem zły i niepożyteczny? I byłbym teraz między wyjściem do Sabatu a spotkaniem z Tobą dalej na normalnych zasadach za parę dni. Jezu, ja naprawdę dużo błędów popełniłem. I wszystko przez alkohol. Zaniedbywałem lekceważyłem niedoceniałem nieperspektywicznie widziałem a nawet nie widziałem, zaślepiony halucynacjami, wierzyłem, że kochasz, nieodwołalnie i raz na zawsze. Dałaś mi Eurosport, tą nietypową nie do wytrzymania jasnością bez pół metra zasłony po słonecznej stronie. Firanki (Firanaki też brzmi dobrze ? mój japoński mistrz opanowania. Rzeczywiście prawie do mistrzostwa już opanowałem sztukę opanowania, a teraz panikuję) nas nie uchroniły przed rozstaniem, moje pragnienie (no co ja zrobię, że mi się chce pić?cały kurwa czas) nie dało innej opcji Tobie, tak, chociaż ja twierdze, że można było usiąść i pogadać. To zawsze można zrobić. Dopóki jest o czym gadać. Teraz nie ma, dupa. Odbieranie rzeczy i straszenie rodzeństwem. Oczywiście ja pod presją i swojego w liczbie jeden i Twojego w bóg wie jakiej liczbie. Wróg publiczny. Jeszcze raz dupa.
Jednak jak tu rozmawiać z pijanym. I kółko się zamyka. Trzeba było radykalizmów.
Co to ta miłość?! Ale najpierw koniec z błazenadą i obłudą. Podejrzewam, że gdybym zmieniał otoczenie na lepsze, warunki na bardziej komfortowe, żył bym bez Ciebie może i smutny ciągami, ale bez tragedii, bez rozpaczy. W tym przypadku do rozstania dochodzi degradacja, cywilne unicestwienie, upokorzenia i ciągłe rozpamiętywanie wczoraj, egzystencja na granicy ?dzisiaj? i wielka troska o jutro. Wszystko to, że po okresie szaleństwa alkoholowego przyszedł moment postu. Świadomość boli. Wszystko może gorzej. Ty po staremu a tak inaczej, bo beze mnie. Czyli lepiej. Pewnie tak?
Gdybyś to ty musiała uciekać i mieszkać w norze (rozumiem, jedną ucieczkę przeżyłaś, do więcej nie chcesz dopuścić) ? zawiniłbym. A tak kryształ człowiek jestem, a Ty wtedy kiedy mi najgorzej, zaczynasz tańczyć, czyli robić to, do czego mi odmawiałaś prawa, uzasadniając to moim alkoholizmem, przypadłością, o którą i ja Cię oskarżałem, kiedy ?wychodziłaś? częściej niż ja. I wtedy kłótnie nieporozumienia dobrze ale źle w związku. Niezła para. Ale tak, to była moja wina, powinienem się leczyć, Tobie dać całkowitą wolność. To była jedyna szansa, teraz to wiem, teraz to ma sens. Letting go means letting be.
Ciągle za mocno żyje przeszłym życiem. Życiem z Tobą. Znam Twój rozkład dnia i do niego dopasowuje swoje wyborów dokonywanie i planowanie czynności. Wszelkie od tego planu odstępstwa znajduje jako zagrożenie jakieś straszliwe dla mnie i policzek. Tak jak wczorajsze wieczorne wyjście Twoje z dziewczynami. Całą noc nie spałem walcząc by nie napisać esa nie zadzwonić, z wizją Ciebie już w domu w objęciach wielkiego niepodobnego do mnie wcale faceta, który robił Ci dobrze, w sumie powinienem pogratulować i się cieszyć. Ale jakoś jeszcze nie jestem w formie?.

0Shares