Przeglądając wpisy w: Blog

Adwent adapter

Adwent adapter

Jedyną aktywnością zapisaną w notesie na dzień dzisiejszy było odwiedzenie marketu M1 w celach zakupowych. Miałem do kupienia jedną rzecz. Skromnie jak na cały dzień jeśli chodzi o działanie. Konsumpcja też nie za szeroka wziąwszy pod uwagę, że w sklepach mogłem spędzić tyle czasu, ile chciałem.… Czytaj całość

0Shares

Spocony rok wyboru papieża

Spocony rok wyboru papieża

W szatni szafek jest bezlik. Są bliżej drzwi i te dalej, obok Strefy Relaksu. Szafki są wszędzie, od wejść do pryszniców i kibli aż po okna wychodzące na Witolda. Zaprawdę powiadam: wiele ich. Kiedy poszedłem pierwszy raz „zobaczyć jak to jest”, żeby się przebrać wybrałem rząd szafek zaraz pod ścianą przy wejściu.… Czytaj całość

0Shares

Dwa bajty prądu

Dwa bajty prądu

Wiadomo: w sklepie z wędlinami są najlepsze ciasta. Potwierdza to Elmas z naprzeciwka. Miejsce dodatkowo polecone przez osobę godną zaufania. Jako że potrzebuję i chabaniny i na słodko, tam właśnie jestem codziennie. Szynki i baleronu kupuję detalicznie, na dzień dwa, żeby mieć świeże, ale mieć.… Czytaj całość

0Shares

Americana pasteryzowana

Mała czarna pasteryzowana

Tak, pierwsza kawa zazwyczaj po godzinie czwartej ciemną nocą jeszcze, niby nad ranem to porównywalna rozkosz to pierwszego piwa na kacu. Gdzieś na peryferiach orgazmu – sama przyjemność. Jest gra wstępna: tak kawę trzeba zaparzyć, posłodzić, dodać mleka, jak i po piwo najczęściej należy iść (z wieczora nic nie zostaje), otworzyć, przelać do szklanki…

Po pierwszej kawie przychodzi pora na rozkoszowanie się jej magicznym działaniem: można położyć się znów, jest wcześnie, nie ma mowy o żadnym wychodzeniu, czując przypływ mocy, właściwe przebudzenie, otworzyć kompa, przejrzeć maile, wysłać jakieś cv, na Onecie zasięgnąć informacji, gdzie właśnie wybuchła wojna, gdzie bomba, czy tego właśnie dnia dziecko zadźgało nożem ojca, w obronie matki, czy ojciec, współdziałając z rodzicielką ukatrupił noworodka.… Czytaj całość

0Shares

Turlać koło?

Turlać koło

Samochody, zwłaszcza zbiorowo wprowadzają u mnie pewną nerwowość. Z automatu. Zbliżam się do gromadki przemieszczających się aut – zaczyna się niepokój. Idę wzdłuż ulicy, po której suną w jedną i w drugą samochody ciurkiem, nieadekwatność daje znać o sobie, ja idę, oni jadą – myśli krążą w chaosie, ciało tężeje, luz znika, wzrok błądzi albo ucieka.… Czytaj całość

0Shares