Przeglądając wpisy w: Blog
Co piątek, łikend
Pierwszy łikend wakacji? Przyznam, nie pamiętam. Jednak pewnie Rajec. Potem dwa tygodnie we Włoszech. Tydzień temu łikend w Rejowie, u mnie. Dziś jadą do Kazimierza nie górnego, albo do Krakowa, w zasadzie jest im wszystko jedno. Czy zobaczą papieża czy Grażynę Torbicką, nie robi różnicy.… Czytaj całość
23.07.2016
Sobota. Minął tydzień. A wydało się, że nie minie. Nigdy kurwa. Kryzys gonił kryzys. Kurwa. Dzień jak co dzień. Niby można się przyzwyczaić. Jak zauważył starożytny filozof – wielka jest siła przyzwyczajenia. Do codziennych intensywnych treningów przyzwyczaić się dało. Kurwa.… Czytaj całość
20.07.2016
Ta rutyna… Ten rytm. Pobudka, bieg, tor przeszkód. Wolnego chwila. Wolnego, chwila… Śniadanie, wolnego chwila dłuższa, trening dwugodzinny na macie. Obiad bezpośrednio po. Chwila najdłuższa wolna w ciągu całego dnia. Od tej pół do drugiej, do piątej trzydzieści wolne. Leżakowanie.… Czytaj całość
Wstęp.
Kompozycyjnie to układa się najlepiej tak, że wchodzą do gry dwa wyjazdy zagraniczne. Plus próba leczenia. Odmiana. W Polsce. Pod Wrocławiem. Między dwoma pobytami w Anglii jest regres. Czy na pewno? Regres albo konieczność? Tyle? A może błąd! Kto wie… Decyzja o wyjeździe do MONARU zapadła pewnego ranka.… Czytaj całość
Sajonara, ćpuny.
Wszedłem. Jaki dostanę pasiak, miałem dowiedzieć się nazajutrz. Ten, który miałem na sobie teraz, to nic innego jak porwane na wszystkich szwach i nie tylko, za duże, poplamione pomazane rożnymi kolorami olejnych (olejnych?) farb, brudne, afunkcjonalne (jeśli portki mogą być funkcjonalne) ogrodniczki, z popsutymi, nie działającymi metalowymi zapięciami, na skręconych, poszarpanych szelkach podtrzymujących; dziadowskie pasma materiału, oraz coś w rodzaju koszulo kurtki, też pierwotnie zielonej, teraz w ciapy mazaje plamy, jak spodnie, tylko że inaczej. … Czytaj całość