Przeglądając wpisy w: Blog

fuck off

Był okres, że czekałem. Że to, co we mnie „grało” to nadzieja była. Oczekiwanie i nadzieja. Czekanie desperackie. Nadzieja naiwna. Czekałem z nadzieją ze ktoś zapuka. Kręcą się tu po tej mikroskopijnej klatce schodowej jak na stacji metra. Ruch, biegi, skoki, ciężkie buciki, akustyka, kruche ściany, pogłos odgłos słuchowe omamy

0Shares
Czytaj całość
0Shares

sałatka na zimno nigdy nie stygnie

Sałatka na zimno nigdy nie stygnie

 

Tęsknie za tostami ale jajecznica mi to jakoś kompensuję. Już tu dostałem maila, że znów wygrałem na loterii. Mówię znów, bo już nie raz otrzymałem maila z wiadomością „we have very exciting news about your ticket”.… Czytaj całość

0Shares

Marysiu – do przodu!

Marysiu – do przodu!

 

 

Odwiedziłem w życiu niejedno muzeum. O pracy w którymkolwiek mogłem tylko marzyć. I marzyłem. Idea, żeby pilnować w muzealnych salach porządku, albo by gdzieś w zakamarkach piwnic czy strychów wynajdywać, może czyścić, może konserwować, przygotowywać do ekspozycji obrazy czy rzeźby, ta idea była mi zawsze bliska.… Czytaj całość

0Shares

krwawo

Zawsze lubiłem biegać. W młodości niewinnej – za piłką. Potem rekreacyjnie, jako że to podobno najlepsza terapia (poza tą no wiadomo) dla alkoholika. I pobiegł bym chętnie w jakimś zorganizowanym biegu. A są. Wiem. Nie za długim. Nie jakiś maraton. Nawet nie pół.… Czytaj całość

0Shares

popierdze za wasze

Popierdzę za wasze pieniądze. Dziękuję, że jesteście tacy hojni. Doceniam, ale wolałbym nie. I za co…? Za to, że rower stał pod apteką za długo i jak wyszedłem z Sabatu to był tak wściekły, że zrzucił mnie kilka razy kiedy próbowałem na niego wsiąść.… Czytaj całość

4Shares