Przeglądając wpisy w: Blog
Po porannym biegu i głębokim wejrzeniu w oczy by zbadać reakcje źrenic należało się przebrać w monarowskie łachy, jak ktoś zdążył ? umyć i na śniadanie. Śniadanie marne. Jak to w takich instytucjach. Żeby podjeść należało napchać się chlebem. Dwa plasterki cienkiej wędlinki i serek topiony to nie San Francisco.… Czytaj całość
Poniedziałek rano to nie była niedziela rano. Nie leżało się do dziewiątej, żeby leniwie czekać na śniadanie. Nie, przyszli (po raz drugi, dlaczego? O tym zaraz) przed siódmą i kazali wstawać. Wiedziałem już, że będzie bieganie, więc swoje sportowe ciuchy miałem naszykowane.… Czytaj całość
Po śniadaniu w niedzielę powierzono mi, wraz z czterema innymi kolesiami, obowiązek zmywania czyszczenia podłogi w jadalni. Polegało to na tym, że mokrym mopem przemieszczałem błotniste smugi z jednego miejsca w drugie, najlepiej tak, żeby pozostały pod stolikami i nie były zbyt widoczne.… Czytaj całość
Tylko jak ja gdziekolwiek pojadę, skoro nie mam grosza? Wyzbyłem się ?wszystkiego? ze względów ?terapeutycznych?, a też dlatego, że się ze światem chciałem jakoś godnie pożegnać. Przecież nie będę jechał stopem (iloma stopami??) do innego nawet dolnośląskiego Monaru, o nie, nie chce mi się, zmęczony jestem (nagle jak na zawołanie poczułem się bardzo zmęczony) i nie będę przecież od tej dziewczyny, czy od kogokolwiek innego pożyczał kasy, żeby dojechać, gdziekolwiek miałem dojechać.… Czytaj całość
Sajonara ćpuny!
Otóż nie jest do końca tak, jak mówi Ania? – zacząłem swoją gadkę. Żeby ratować. Bo widzę, że atakują. I ja jakoś zaatakuje, pomyślałem. ? Otóż w moich oczach wygląda to tak. Owszem, znamy się, lubimy. Ania była dziewczyną mojego serdecznego kolegi, którego nie ma już niestety wśród nas?… Czytaj całość