Cześć jestem Dziewoy.

egoistyczny wróżbita racjonalista, samolubny, autopromocynie zakręcony psychotyczny hodowca kotów (chwlilowo bez trzody) pijący bardzo niewiele alkoholik, czerpiący korporacyjne profity alterglobalista, skarbnik kozienickiego oddziału partii Zielonych – wiceprzewodziczący związków zawodowych w Elektrociepłowni, amator pióra, użtkownik foto kamery, sportowiec na emeryturze, wiecznie wracający do kraju emigrant, niespełniony student, biznesmen pracujacy na kontrakcie, wyrachowany chłodny kochanek, incydentalny grzybiarz, rowerzysta z przymusu, biegacz z wyboru, zbieracz złomu i korzuchów z mleka, emocjonalny kaleka. osoba porannna, lubiąca „prawdziwą muzyke”. morderca pomysłów ratujących zycie.

Ostatnie wipsy Na osi Bloga

Jak się kroi świnie od ryja do ogona

Jak się kroi świnie od ryja do ogona

Pojechały do miejsca na wschodzie Polski, które znane jest na świecie z togo, że hoduje się tam najlepsze w ogóle Araby. Pokazują na fejsie zdjęcia, na których karmią zwykłą krowę.

Na Majówke. Żeby wiedziały… Dla mnie pierwszy dzień maja, tak celebrowany w kraju, mimo wszystko, pomimo historycznych konotacji, jako Międzynarodowy Dzień Pracy, dla mnie ten dzień był pierwszym dniem pracy.… Czytaj całość

Patrz! Nie powie „już”…

Patrz! nie powie „już”…

Wstawać z rozpoczęciem porannej audycji radiowej „Trójkowy Budzik”! Czwarta rano, do szóstej – czas trwania audycji, czas budzenia się, wybudzania, pierwszych kaw, papierosów, sprawdzania maili i słuchania. Słuchania tego co mówią, jak.

Tak zazwyczaj bywało, takie były chęci, jeśli tak się składało, dzień miał przepoczwarzać się naturalnie, miał rodzić się bez wad genetycznych, później iść w kierunku nocy poprzez normalnie opierzone poranki, proporcjonalne przedpołudnia, zgrabne południa, odporne na wirusy popołudnia, dożywające we względnym zdrowiu swej starości wieczory…

Kiedy śpię w łóżku islandzkim, audycja rozpoczyna się o drugiej nocy.… Czytaj całość

Mam wszystko, nie ma pieczywa

Mam wszystko, nie mam pieczywa

To było jeszcze w czasach przed – islandzkich. Siedziałem na Świętokrzyskiej i miałem wszystko: papier toaletowy, szynkę, telefon, komputer, wiadomość z ZUS, kiedy i ile, miałem kontakt, miałem złe wieści, ale w miarę dobre przeczucia, ser żółty, gulasz, odwagę, by wyjść i pojechać.… Czytaj całość